Marcin Horała: „Zamknięcie kopalni w Turowie z dnia na dzień wywołałoby większe szkody niż wartość KPO”

(Fot. Radio Gdańsk)

Wykonanie postanowienia o zabezpieczeniu i zamknięcie kopalni w Turowie z dnia na dzień wywołałoby szkody większe niż wartość KPO. To byłaby katastrofa ekologiczna i zniszczenia. Alternatywa „suwerenność” albo „pieniądze za oddanie suwerenności” jest fałszywa. Brak suwerenności powoduje straty finansowe – mówił w Radiu Gdańsk Marcin Horała, wiceminister funduszy i polityki regionalnej oraz pełnomocnik rządu ds. Centralnego Portu Komunikacyjnego. Audycję poprowadził Michał Pacześniak.

– Nie ma zgody na zamknięcie kopalni w Bogatyni i Turowie. Nieprzypadkowy wybór miejsca naszej konwencji wskazuje na jedną istotną okoliczność. Obecna opozycja nie do końca wprost, ale sugeruje ludziom, że odpuści suwerenność i będzie robić, co każą ludzie z Brukseli czy Berlina, ale za to popłyną szerokim strumieniem pieniądze. Chciałbym uświadomić, że wykonanie postanowienia o zabezpieczeniu i zamknięcie kopalni w Turowie z dnia na dzień wywołałoby szkody większe niż wartość całego KPO. To byłaby katastrofa ekologiczna i zniszczenia. Alternatywa „suwerenność” albo „pieniądze za oddanie suwerenności” jest fałszywa. Brak suwerenności powoduje straty finansowe – zaznaczył „Gość Dnia Radia Gdańsk”.

W rozmowie został też poruszony temat konwencji Prawa i Sprawiedliwości w Bogatyni oraz ostatnich zmian w rządzie.

– W tej sztafecie nastąpiło przekazanie pałeczki i zmiana formuły, wrzucamy kolejny bieg. Niektórzy zapominają, że rząd Zjednoczonej Prawicy jest rządem koalicyjnym. W demokracji czasami występują różnice zdań między koalicjantami. Jednym z celów konwencji w Bogatyni było pokazanie, że to jest moment, kiedy trzeba ten etap zamknąć. To ostatnia prosta, obowiązuje zasada „wszystkie ręce na pokład”. Jeśli lider formacji jest w rządzie, to decyzje idą sprawniej, bo nie wymaga to etapu uzgodnień koalicyjnych – wyjaśnił wiceminister.

Horała odniósł się również do ostrych słów i oskarżeń padających ze strony opozycji w przedwyborczej walce, pojawiających się między innymi na wulgarnych transparentach.

– Nie można pozostawiać bez odpowiedzi absolutnych kłamstw. Jest część opinii publicznej, która swoją wiedzę czerpie tylko z tzw. mediów opozycyjnych. Prawo i Sprawiedliwość zajmuje się Polską, a Platforma PiS-em. Tak było od wielu lat i tak też powinno być nadal. Obserwowałem w telewizji urywki z obu konwencji. Na konwencji PiS dominowały flagi biało-czerwone, a na konwencji PO znaczący udział miały wulgarne transparenty – przypomniał.

– Hasło „Mordercy kobiet” to przykład propagandy na poziomie goebbelsowskim, bez żadnej podstawy faktycznej. Każda śmierć ludzka jest tragedią, ale niestety na świecie tak jest, że ludzie odchodzą z tego świata przez różne choroby i wypadki. Pod tym względem Polska ma znacznie lepsze wskaźniki niż wiele krajów Europy Zachodniej z bogatszą służbą zdrowia. To zero oparcia w faktach, tylko ostre słowo budzące negatywne emocje i skojarzenie tego z formacją polityczną, by wbiło się to w podświadomość – podkreślał „Gość Dnia Radia Gdańsk”.

Pełnomocnik rządu ds. Centralnego Portu Komunikacyjnego był pytany także o obecny etap inwestycji w ramach tego projektu.

– Zakończyliśmy etap zgłoszeń do programu dobrowolnych nabyć dla obszaru lotniska. Uda się rozpocząć tę inwestycję bez przymusowych wywłaszczeń, tylko na gruntach dobrowolnie nabytych. To historyczna sprawa, do tej pory zawsze wywłaszczani pod przymusem ludzie uważali, że za mało otrzymali. Oczywiście, zacząć inwestycję to nie znaczy przeprowadzić ją całą. Zawsze znajdzie się ktoś, komu nie odpowiadają warunki, ale na ten moment zgłoszenia, które procedujemy, to 80 proc. gruntów pod pierwszy etap inwestycji lotniskowej w ramach CPK – mówił.

Marcin Horała skomentował też obecny stan dróg w Gdyni i możliwy wpływ tych problemów na wyniki wyborów samorządowych. Zapowiedział także, że nie będzie kandydować w tych wyborach.

– Mamy do czynienia z paraliżem komunikacyjnym przez przedłużające się remonty w kilku miejscach. Wydaje mi się, że najbardziej uciążliwe są na Karwinach, ale konkurencja jest bardzo duża. Do tego doszły drastyczne cięcia w połączeniach komunikacji publicznej. Rozkopane drogi powodują jednocześnie, że ludzie utykają w korkach. Jestem ciekaw, jak przełoży się to na wybory samorządowe. Ja nie zamierzam kandydować w tych wyborach. Na pewno kandydat powinien być młody, z doświadczeniem w samorządzie, a niekoniecznie być politykiem z pierwszych stron gazet – ocenił.

ua

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj