W Trójmieście ma powstać ośrodek unieszkodliwiania broni chemicznej. Nie brakuje minusów takiego przedsięwzięcia

Międzynarodowe Centrum Bezpieczeństwa Chemicznego wystąpiło z inicjatywą powołania w Trójmieście światowego ośrodka unieszkodliwiania zatopionej broni chemicznej. Ma to być instytucja koordynująca działania związane z wykrywaniem i utylizacją broni chemicznej na całym globie. Jakie są szanse na powołanie tego ośrodka i co oznaczałoby jego powstanie dla nas?

Na ten temat Iwona Wysocka rozmawiała z Arturem Kiełbasińskim, redaktorem naczelnym „Dziennika Bałtyckiego” oraz prof. Markiem Grzybowskim, prezesem Bałtyckiego Klastra Morskiego i Kosmicznego.

– Mam kilka wątpliwości. Jeśli mówimy o centrum kompetencji, to jak najbardziej tak, w Trójmieście jest zaplecze naukowe. Mamy dostęp do morza, można korzystać z Portu Gdańsk, Gdynia i innych. Jeśli chodzi o samą technologię utylizacji broni i substancji niebezpiecznych, byłbym ostrożny. Nie krzyczałbym jako pierwszy, że chcemy, aby w Trójmieście powstał taki zakład. Po pierwsze, to niebezpieczne. Nawet jeśli zachowuje się obostrzenia ekologiczne, jest to miejsce uciążliwe. Jestem za tym, aby powstawało takie centrum kompetencji, ale bardzo ostrożnie z lokalizacjami samych centrów związanych z przerobem tych chemikaliów – przestrzegał Artur Kiełbasiński.

– Problem jest globalny i dotyczy nie tylko Morza Bałtyckiego, ale też Śródziemnego i Północnego, jeśli mówimy o Europie.  Myśli się o tym, jak poradzić sobie z tym zagadnieniem. Prawdopodobnie nie będziemy usuwali całej amunicji. Jest to coś zapakowane w żelazo, ale tam jest chemia. Na spotkaniu ustalono, że u nas powstanie centrum koordynacyjne, utylizacja mniejszych jednostek będzie odbywać się na morzu. Pozostaje problem składowania tego, co zostanie zutylizowane. Firma, która występowała na konferencji, twierdzi że ma świetną technologię. Unieszkodliwiony odpad też musi być gdzieś składowany – podkreślał prof. Marek Grzybowski.

 

ua

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj