W starej pracowni do dziś słychać stukanie młoteczka na kopycie. Reportaż „Maria Szewcówka z Tykocina”

Była starą panną. Śmiała się i chyba lubiła dzieci. Była szewcem bez nogi. Jedynym szewcem kobietą. Miała drewniana protezę i to właśnie tę protezę zapamiętali mieszkańcy. Zmarła niedawno, bo pod koniec lat 80. Mieszkańcy Tykocina na Podlasiu pamiętają Marię Jackowską-Szewcówkę.

Miała – oprócz szewskich talentów – także inne zainteresowania i pasje. Opowiadają o nich mieszkańcy Tykocina, spotkani podczas wizyty Anny Rębas w tym mieście. Ale największą pasją Marii Jackowskiej była szewska pasja.

Duch Marii Szewcówki żyje jeszcze w starych lipach i na starym strychu, gdzie miała pracownię. Tam do dzisiaj słychać stukanie młoteczka na kopycie. Szewcy z Tykocina już odeszli. Zostali tylko we wspomnieniach i w piosence Wandy Warskiej.

Śladami mieszkanki Tykocina, która nie zabiegała o popularność, a jednak stała się bohaterką reportażu. Posłuchaj i obejrzyj na zdjęciach z „tygla kulturowego”, przywiezionych przez naszą reporterkę.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj