Szczególny wieczór i noc dla potrzebujących z Chyloni. Reportaż o wigilii pod chmurką

Dzielnicowa wigilia pod chmurką zgromadzi w tym roku ponad setkę potrzebujących. 24 grudnia już od południa przy kościele świętego Mikołaja w Gdyni Chyloni szykowana jest wspólna wigilijna kolacja. Oczekują tego spotkania nie tylko bezdomni i samotni. Oczekują go ci, którzy chcą dawać innym tego dnia swoją obecność. Zapraszamy do wysłuchania reportażu Anny Rębas.

Wszystko zaczyna się około 15:00. Nie zabraknie fragmentu z Ewangelii, nie zabraknie opłatka, żaden symbol nie zostanie pominięty. Ten dzień jest dla wszystkich potrzebujących, którzy przyjdą podzielić się opłatkiem ze swoim proboszczem ks. Jackiem. To dzień wiary, nadziei i miłości.

WIARA, NADZIEJA I MIŁOŚĆ

Wiary, że ci ludzie nie są sami i ktoś nad nimi czuwa, nakarmi ich, nadziei, że może nie wszystko stracone i kiedyś będą mieli ciepły, kochający dom z ludźmi najbliższymi i z najukochańszą rodziną i w końcu miłości do tych, którzy jeszcze tego wieczora wyjdą do nich z chlebem i opłatkiem.

Wiara, nadzieja i miłość. Jakże inaczej te słowa brzmią tu, gdzie za chwilę wszyscy przełamią się swoim bólem, samotnością, strachem. I ludzką nędzą podniesioną tego dnia i tego popołudnia na nieco inny poziom życia. Gdzie głód zastąpiony jest ciepłą strawą, wszystko wydaje się nieco mniej szare niż w normalne dni.

„OD KOŚCIELNEJ KUCHNI”

Wiedzą o tym uczestnicy tej chylońskiej wigilii, Cecylia, Marek, Manuel, Andrzej i kilkudziesięciu innych „Gości” z dzielnicy. Wie o tym Pani Renata, która ze wzruszeniem opowiada o dobrych ludziach, którzy to wszystko dostarczają – nie chcą nic w zamian. Opowiada historię dobra zamkniętego w gestach solidarności z tymi, którzy mają mniej i gorzej. Historią goni historię.

Pojawiają się i znikają. Najczęściej chcą zostać anonimowi . Nie lubią pomagać w świetle jupiterów. Przychodzą do kościelnej kuchni. Po cichu. I po cichu wychodzą. Dają innym swój czas, swoje ręce, swoje zmęczenie. Doceniają to zmęczenie ci, którzy czekają na wspólne spotkanie przy wigilijnym stole – zorganizowane specjalnie dla nich.

Dla tych, którzy domu nie mają, takie gesty i taki czas mają znaczenie wyjątkowe. Nawet jeśli nie zawsze o tym potrafią powiedzieć. Fakt, że przyjdą by spotkać się w tej wspólnocie właśnie dziś, jest najpiękniejszym prezentem, który każdy znajduje pod swoją wymarzoną „choinką”. Pod tym drzewkiem nie zabraknie tego, co we wspólnocie najpiękniejsze. Dobre słowo, dobry chleb i dobre serce.

WYJĄTKOWA WIECZERZA

Wspólna wigilia przy parafii świętego Mikołaja w Gdyni Chyloni musi wystarczyć na kolejne miesiące z różnego rodzaju „brakami”. Może nawet na kolejne „chude” lata. Ci, którzy spotykają się przy stole ustawionym przez wolontariuszy i księdza Jacka Sochę, czują, że to tylko dla nich ten biały obrus, opłatek i pyszne potrawy. Czują tak od kilku lat, gdy wspólnota ludzi dobrej woli szykuje tylko dla nich tę wieczerzę wigilijną .

W tym roku będzie to inna kolacja. Bo, niestety, nie odbędzie się w pomieszczeniach ani na zakrystii. Pandemia zablokowała spotkanie w w większych grupach pod dachem, ksiądz zatem zaprosił wszystkich potrzebujących pod wspólną „Gwiazdę” – pod  betlejemską, która Chyloni świeci jaśniej.

Dlatego wraz z pierwszą gwiazdką staną ramię w ramię ze swoim proboszczem i zaśpiewają „Bóg się rodzi”, tak jakby rodziło się w nich poczucie bezpieczeństwa, spokoju, rodzinnej atmosfery, choć na kilka tych wspólnych godzin. Tak jakby gwiazdka wspólnej „Chylońskiej Wigilii” dla ubogich i bezdomnych miała jej uczestników zaprowadzić przed oblicze Narodzonego najszybciej i „najkrótszą drogą”. To cytat z tekstu napisanego przez jednego z uczestników wigilijnego spotkania sprzed kilku lat.

ZUPA CHYLOŃSKA

Uczestnicy Wigilii znają się z sobotniej Zupy Chylońskiej. Inicjatywa gotowania zupy przez poszczególne grupy wolontariuszy zaczęła się w 2017 roku. Okazało się, że ciepła zupa gromadzi coraz więcej głodnych z tej dzielnicy.

Przychodzą seniorzy, przychodzą młodsi bezrobotni, bez nadziei na ciepły posiłek w ciągu dnia lub tygodnia. Bez względu na to jak i co zjedzą w tygodniu zawsze o godzinie 15:00 w sobotę w Parku Kilońskim wychodzi do nich z dobrym słowem i ciepłą zupą proboszcz grupą wolontariuszy. Ksiądz Jacek Socha zna ich biedę. Ale nie karci, nie poucza ani nie wymaga, by nagle stali się inni. Lepsi lub bardziej zaradni. Proponuje, zachęca pociesza. Czasem wspólnie pomilczy. “Proboszcz od zupy”. Proboszcz od Serca.

WOLONTARIUSZE

Prawie ze wszystkimi jest “na ty”. Zna los każdej osoby z kolejki, która ustawia się przed wolontariuszami wydającymi zupę. Zna też historię I problemy wolontariuszy. Ci ludzie, podzieleni na grupy, najpierw gromadzą produkty, potem kilkanaście godzin poświęcają swój czas na gotowanie, dzielenie, zmywanie i wspólny posiłek.

Bo wspólnota tych kilkunastu ludzi dobrej woli jest tą dodatkową „przyprawą” do zupy, którą od trzech lat jest znakiem rozpoznawczym dzielnicy i tego kościoła. Przyprawą nie do zastąpienia. Jak sól, bez której zupa traci smak.

Zanim więc i my zasiądziemy do wigilijnej wieczerzy, zaśpiewamy kolędy w rodzinnym gronie, posłuchajmy tej „Chylońskiej kolędy” śpiewanej nieco zachrypniętymi głosami w różnych tonacjach, ale zaśpiewanej z żarliwością. Z wiarą, nadzieją i miłością. Niech brzmi jak najdłużej i niesie się daleko.

Zapraszamy państwa na wspólne śpiewanie kolęd z osobami bezdomnymi i samotnymi. Bez świątecznych ozdób i wyszukanych instrumentów, za to ze świątecznym chórem nakarmionych przez kościół serc.

Chyloński pomysł na wigilię dla bezdomnych to pomysł proboszcza Jacka Sochy. Ksiądz Jacek każdemu składa życzenia wiary, nadziei i miłości. Co roku te słowa zawierają inną myśl. W tym roku tych podtekstów jest w tym miejscu nieco więcej.

 

Anna Rębas/pOr

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj