Nie używa już słowa „dobry”, tylko „wieczór”. Mykoła Diadiura opowiada o emocjach związanych z bestialską napaścią na jego ojczyznę

(fot. Facebook/Filharmonia Pomorska im. I. J. Paderewskiego w Bydgoszczy)

Gościem Konrada Mielnika w piątkowym „Podwieczorku Mistrzów” był Mykoła Diadiura – ukraiński dyrygent, który w ubiegłym tygodniu objął funkcje szefa Orkiestry Filharmonii Pomorskiej w Bydgoszczy. Chwilę po tym dowiedział się o agresji rosyjskiej i ataku na Kijów, gdzie jest jego żona i mama.

Po przywitaniu Konrada „Dobry wieczór”, Diadiura odpowiedział, ale zaznaczył, że nie używa już słowa „dobry”, po prostu „wieczór”. Parę dni po objęciu funkcji szefa Orkiestry Filharmonii Pomorskiej w Bydgoszczy ukraiński dyrygent dowiedział się o brutalnej napaści Rosji na jego ojczyznę.

– Na szczęście, żona już jest ze mną. Mama niestety jest sparaliżowana i musi zostać w Kijowie. O córkę się nie martwię, aktualnie przebywa i pracuje w Austrii – opowiadał Diadura.

Pan Mykoła jest „obywatelem świata”. Podróżował i koncertował w wielu miejscach. Konrad jednak zdecydował zapytać o jego epizod w Rosji.

– To było bardzo dawno temu, jeśli się nie mylę rok 1987/8. Nie wiem co posunęło Rosję do takich działań. Nic nie widać, nic nie słychać. W tym właśnie jest problem. Mamy straszną propagandę, nie wiem, co jeszcze mogę dodać na ten temat. Aktualnie jest cały świat i jest Rosja. Tam jest całkiem inny świat – mówił Mykoła.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj