Busy wożące niepełnosprawnych w Gdańsku nie spełniają wymogów? Opiekunowie proszą o interwencję

(Fot. Pixabay.com)

Rodzice i opiekunowie osób z niepełnosprawnościami w Gdańsku skarżą się na sposób przewozu do szkół i warsztaty terapii zajęciowej. Twierdzą, że busy, które na zlecenie Zarządu Transportu Miejskiego wykonują te usługi, są w złym stanie technicznym. Zdarzają się też niekulturalni kierowcy.

– Zdarzało się, że bus przyjechał bez żadnych pasów, bez zabezpieczeń. Musiałam trzymać wózek przez całą drogą. Na zakręcie nie utrzymałam go i doszło do wywrócenia się. Na szczęście nic się nie stało. Kierowca, z którym jeździmy od dwóch lat, jest agresywny, jeździ bardzo gwałtownie i tak samo hamuje, przez co wózek jeździ po kabinie, a na wybojach skacze; jest bardzo niebezpiecznie. Mój nadwrażliwy sensorycznie syn przechodzi męki w trakcie jazdy. Trzy miesiące temu doszło do karygodnej sytuacji. Bus z niepełnosprawnymi miał kolizję, nie z winy kierowcy, który jednak nie zapytał, czy komuś coś się stało, tylko przywiózł te osoby na miejsce. Potem jedna z pań uskarżała się na ból kolana; okazało się, że doszło do złamania – mówią rodzice i opiekunowie.

Dagmara Szajda z Zarządu Transportu Miejskiego odpiera zarzuty. Jak mówi, busy są regularnie kontrolowane. – Nie zgadzam się z zarzutami. To nowe pojazdy, najstarsze są z 2020 roku. Flota jest jedną z najnowocześniejszych w Polsce. Kontrole są niezapowiedziane, cykliczne, w ciągu kilku miesięcy skontrolowaliśmy je 314 razy. 22 maja 2023 roku bus przewożący osoby z niepełnosprawnościami uczestniczył w zdarzeniu spowodowanym przez innego kierowcę, wymusił on pierwszeństwo przejazdu. Została wezwana policja. Pasażerowie obecni w aucie nie zgłaszali żadnych dolegliwości zdrowotnych, dlatego zostali rozwiezieni do placówek przez auto transportu zastępczego. Dopiero w placówce jedna z pasażerek, poruszająca się na wózku, zgłosiła ból nogi. Została zawieziona do szpitala. Tam okazało się, że noga jest złamana w kolanie. Wózek dziewczyny był prawidłowo zabezpieczony, ale najprawdopodobniej podparła się nogą w momencie uderzenia, więc absolutnie nie było w tym winy przewoźnika- tłumaczy.

Posłuchaj całej audycji:

Grzegorz Armatowski/MarWer

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj