Sukienka Calvina Kleina i siniaki, czyli uwaga na lumpeksowe handlary

Nie masz doświadczenia w robieniu zakupów w lumpeksach? Uważaj, bo oprócz sukienki znanego projektanta, możesz zyskać kuksańca w bok, a nawet podbite oko.
Kupowanie ubrań w lumpeksach to już od dawna żaden wstyd. Swoją zasługę w tym mają m.in. hipsterzy, dla których sklep z odzieżą używaną jest drugim domem. W końcu tylko wtedy będą mieć gwarancję, że ich ciuch jest unikatowy. Dziś kupowanie w lumpeksach to też… dobry biznes. Pozwala łatwo zrealizować najważniejsze założenie handlu – kupić taniej, drożej sprzedać.

Zdobyć markowe ubrania w pojedynczych egzemplarzach za grosze to nie lada gratka. Wiedzą o tym nie tylko blogerki modowe, hipsterzy i ci, którym zależy na tym, by podkreślać swoją osobowość ubiorem. Lumpeksowe handlary, bo o nich mowa, zbijają na tym procederze krocie. Kim są? Wyspecjalizowanymi „szperaczami”, którzy w sklepach z odzieżą używaną wynajdują najsmaczniejsze kąski, które potem sprzedadzą znacznie drożej niż kupili. Z lumpeksów wychodzą obładowani siatkami. Daty i godziny dostaw znają na pamięć i pilnują ich jak oka w głowie. W tej walce nie masz z nimi szans.

lumpeks cennikHandlara może być młodą dziewczyną, 30-letnim mężczyzną albo emerytką. Nie ma reguły, choć przeważnie są to kobiety, dlatego na forach internetowych użytkownicy ostrzegają się przed „handlarami”, a nie „handlarzami”. Motywacja takich sprzedawców jest różna. Młode dziewczyny oszukują, żeby mieć na markowe ciuchy z najnowszych kolekcji, emerytki chcą dorobić, żeby stać je było na opłacenie rachunków i na leki. Nie brakuje też przedsiębiorców, którzy masowo skupują w sklepach z odzieżą używaną, by potem sprzedać to w swoim butiku – w Polsce, a nawet… w Irlandii. Wszyscy działają tak samo: wyszukują znane marki, takie jak Zara, H&M, Next, a nawet Calvin Klein, kupują te perełki za grosze, a sprzedają za kilkadziesiąt złotych od sztuki.

Lumpeksowi handlarze dla zwykłych kupujących są zmorą. – Co miesiąc, w dniu dostawy w lumpeksie niedaleko mojego domu, jeszcze przed otwarciem sklepu ustawia się długa kolejka. Jak tylko otworzą się drzwi, ten cały tłum wbiega do środka, przepychając się, a w środku dosłownie wyszarpuje sobie z rąk ciuchy. To jakiś koszmar, mówi Marta, klientka jednego z trójmiejskich lumpeksów. Radzi, by unikać porannych zakupów w dniu dostawy.

Asia w ogóle przestała kupować w sklepach z odzieżą używaną, zamiast tego woli kupować w galeriach handlowych na przecenach. – Kiedyś w lumpeksach można było upolować coś ciekawego, teraz już nic nie można tam znaleźć. Wszystko jest przebrane, zostają same „szmaty”. Podejrzewam, że to wina handlarek, które wykupują wszystko rano, kiedy ja jestem na uczelni. Chyba każdy słyszał o ustawiających się przed szmateksami kolejkach.

716686 80826589Niektórzy handlarze prowadzą… własne sklepy typu second-hand. Wyszukują rzeczy promowane przez popularne blogerki, a przez to pożądane przez młode dziewczyny, które chętnie przepłacą, by wyglądać modnie. Ciuchy w ich sklepach są wyselekcjonowane i mają metkę z ceną, choć w innym lumpeksie leżały w stosie ubrań sprzedawanych na wagę. Takie ubrania trafiają też na aukcje internetowe, opatrzone słówkiem „vintage„, które stało się synonimem pożądania.

W lumpeksach zaopatrują się także właściciele ekskluzywnych butików vintage. To drogie lumpeksy, w których czasami można znaleźć ubrania specjalnie przerobione przez właściciela. Jednak często sprzedawane tam ciuchy są takie same, jak wtedy gdy sprzedawcy kupili je na wagę. Z jedną różnicą – są teraz o wiele droższe. Za zwykły czarny męski t-shirt z nadrukiem w jednym z gdańskich sklepów vintage zapłacimy od 60 do nawet 100 złotych. – Mój znajomy prowadzi sklep z ubraniami vintage. Kupuje ubrania w lumpeksach, przychodzi tam w każdy poniedziałek, przyznaje Dominika. – Wybiera takie ciuchy, które wie że „opchnie”. Ale też jakoś je przerabia. Czasem doszyje kieszonkę albo utnie nogawki, wstawi dżety.

koszyk2Jak rozpoznać handlarę? Poza tym, że dostaniesz od niej „z łokcia” i będzie lustrowała zawartość twojego koszyka, w swoim własnym koszyku będzie miała stertę ciuchów. – Widziałam kilka razy dziewczyny, które brały rzeczy na wagę i wrzucały do koszyków bez mierzenia. Z tych koszyków niemal się wysypywało. Pewnie po powrocie do domu wystawiają to na aukcjach internetowych kilka razy drożej, mówi Marysia.

Jeśli nie chcesz stawać z nimi do walki o najlepsze ubrania w lumpeksach, musisz odpuścić. Na nic się zda zwracanie handlarom uwagi (często prowadzi to tylko do awantury), a sprzedawcy są bezradni. – Dochodzi czasem do nieprzyjemnych scen, przyznaje właścicielka jednego z gdańskich lumpeksów. – Ale co mam zrobić? Te „handlary” to też moje klientki, dzięki nim zarabiam. Przecież nie wprowadzę limitu na liczbę ubrań, które można u mnie kupić na raz.

Autor: Agata Olszewska

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj