23 stycznia w Sądzie Najwyższym. Test na polską demokrację [OPINIA]

To może być dzień jednego z najważniejszych testów polskiego wymiaru sprawiedliwości. W czwartek 23 stycznia jedna grupa sędziów będzie chciała ocenić prawo do orzekania innej grupy sędziów. W tle widać jak na dłoni konflikt polityczny.

Co zatem może wydarzyć się w Sądzie Najwyższym 23 stycznia? Zacznijmy od istoty sporu. Sędziowie powołani przed reformą wymiaru sprawiedliwości, czasami jeszcze w systemie socjalistycznym, kwestionują sposób powoływania sędziów funkcjonujący obecnie w naszym kraju.

Artykuł 179 Konstytucji RP jest jasny: „Sędziowie są powoływani przez Prezydenta Rzeczypospolitej, na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa, na czas nieoznaczony.”

Nie ulega zatem wątpliwości, że o powołaniu na stanowisko sędziego decyduje powołanie przez prezydenta. Skąd więc spór? Część sędziów kwestionuje niezawisłość Krajowej Rady Sądownictwa i trybu jej wyboru. To element klasycznej walki politycznej, związanej z niechęcią do jakichkolwiek zmian w polskich sądach.

ODRZUCAJĄ ZAPIS KONSTYTUCYJNY

Zdaniem przedstawicieli politycznej opozycji i części środowiska sędziowskiego, Sąd Najwyższy ma prawo decydować czy sędziowie wchodzący dziś do zawodu lub awansowani, obecnie mają prawo do wykonywania zawodu. Te grupy odrzucają zapis konstytucyjny, z którego wynika, że o powołaniu na sędziego decyduje powołanie wręczone przez Prezydenta RP.

Skąd takie przekonanie? Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł w listopadzie, że kwestia nominacji sędziowskich w czasie reformy wymiaru sprawiedliwości może podlegać ocenie sądów. Jednak w tym miejscu pojawiają się 2 problemy. Po pierwsze, zgodnie z traktatem lizbońskim i zasadami Unii Europejskiej organizacja wymiaru sprawiedliwości to domena rządów krajowych. Po drugie, w polskim prawie nie ma przepisu, który pozwala innym sędziom weryfikować prawo innego sędziego do orzekania. Tu kluczowa jest i musi być – nominacja Prezydenta RP.

NIKT NIE WYGRA 

Co zatem może się stać 23 stycznia lub w kolejnych dniach, jeśli SN uzna, że nowo powoływani sędziowie nie mają prawa wykonywać zawodu? Czeka nas chaos, w dodatku chaos, w którym wszyscy… przegramy.

Pozornie orzeczenie SN może być sukcesem opozycji i „sędziowskiej elity”. Ale tylko pozornie. Bo kolejnym krokiem będzie… podważanie wyroków wydanych przez urzędujących sędziów. I nie chodzi tylko o sprawy karne, gdzie adwokaci już próbują atakować nowo wybranych sędziów, kwestionując ich prawo do sądzenia. Jednak to dopiero początek. Kupiłeś Drogi Czytelniku mieszkanie? Gratulujemy, ale nie ciesz się. Być może za 6 lat okaże się, że przy wpisie do księgi wieczystej postanowienie lub zarządzenie wydał „nielegalny sędzia”. I co wówczas z Twoją własnością? Może znajdzie się sprytny prawnik, który metodą „na kuratora” podważy Twoją własność. Masz firmę? Po wielu miesiącach sporu w sądzie uzyskałeś wyrok nakazujący nierzetelnemu kontrahentowi zapłatę? Nie ciesz się. Zaraz komornik, „przeciwnik reform”, poinformuje Cię że „ten sędzia jest nie-sędzią”. Twoje pieniądze pozostaną na wyroku.

Czeka nas zatem niewyobrażalny chaos prawny.

PRAWA DZIECI 

W sprawę włączył się Rzecznik Praw Dziecka, który przestrzega przed podważaniem statusu sędziów. Jak podkreśla RPD, podważenie przez Sąd Najwyższy statusu polskich sędziów odbierze tysiącom dzieci ich podstawowe prawa, pozbawi je poczucia bezpieczeństwa i narazi na ponowne przeżywanie głębokich traum. W wyniku tej decyzji mogą bowiem zostać uchylone wyroki przyznające alimenty, prawa rodzicielskie, trzeba będzie powtórzyć postępowania rozwodowe czy sprawy karne dotyczące pedofilii, co naruszy podstawowe prawa dzieci – ostrzega rzecznik.

CO NAS CZEKA? 

Jeśli sędziowie Izb: Cywilnej, Pracy i Karnej zbiorą się na posiedzeniu 23 stycznia lub później, to decyzja jest niemal przesądzona. W błyskawicznym trybie usunięto bowiem z posiedzenia wszystkich nowo powołanych sędziów. Teoretycznie po to, by nie rozstrzygali własnej sprawy. Tak naprawdę przesądza to jednak rozstrzygnięcie. I będzie to rozstrzygnięcie niekonstytucyjne. O powołaniu sędziów decyduje prezydent. Nie Sąd Najwyższy, nie minister sprawiedliwości.

NIE WOLNO KWESTIONOWAĆ KONSTYTUCJI

Można mieć zastrzeżenia do KRS, można i trzeba dyskutować o tym, jak reformować wymiar sprawiedliwości. Można krytykować poszczególne rozwiązania. Można obradować, można organizować marsze i demonstracje. Można się spierać ładnie lub brzydko. Jednak nikomu, w tym Sądowi Najwyższemu, nie wolno kwestionować zapisów Konstytucji i uderzać w bezpieczeństwo obrotu, czyli w pewność stosowania prawa. Idąc do sądu, gdzie orzeka sędzia powołany przez Prezydenta RP, każdy człowiek musi mieć pewność, że wyrok tego sędziego będzie traktowany z powagą i respektowany przez wszystkie instytucje. Bez względu na sympatie i animozje polityczne.

I dlatego to, co się ma wydarzyć w Sądzie Najwyższym, jest takie ważne dla polskiej demokracji. I dla każdego z nas osobiście.

Artur Kiełbasiński

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj