Lechia przegrywa z Lechem, ale pozostaje w grzeo Ligę Europejską

Pomimo wsparcia 24 tysięcy kibiców, Lechia Gdańsk przegrała na PGE Arenie z Lechem Poznań 1:2. Porażka nie wpłynęła jednak na pozycję w tabeli T-Mobile Ekstraklasy. Podopieczni Jerzego Brzęczka pozostają na czwartym miejscu, które premiowane jest grą w Lidze Europejskiej. Lechia niedzielne spotkanie zaczęła nieco ospale oddając poznaniakom zbyt wiele pola do manewru.

Lech wykorzystał praktycznie pierwszą lepszą okazję do strzelenia bramki. Doskonale na prawym skrzydle zachował się były piłkarz biało-zielonych Zaur Sadajew, który dobrym dryblingiem minął obrońców Lechii i zagrał do Łukasza Trałki. Ten posłał piłkę wzdłuż pola karnego, a futbolówkę z najbliższej odległości do bramki wpakował Kasper Hamalainen.

Po przerwie Lechia nieco zmieniła założenia taktyczne i zaczęła stwarzać pierwsze, groźniejsze okazję pod bramką Jasmina Burića. Bramkarz Lecha gola nie wpuścił, a popisał się fantastyczną asystą. Po jednym z jego wykopów lot piłki źle obliczył Janicki, któremu futbolówka spadła tuż za plecami. Okazji sam na sam z Łukaszem Budziłkiem nie zmarnował Szymon Pawłowski.

Pod koniec Lechia postawiła wszystko na jedną kartę. Ostatnie fragmenty meczu niejednego kibica z Wielkopolski przyprawiły o zawał serca. Najpierw z powodu kontuzji boisko musiał opuścić Burić, a w bramce zastąpił go Maciej Gostomski. Lechia w końcu dopięła swego. W polu karnym piłkę ręką zagrał Dariusz Formella, a karnego na bramkę zamienił Stojan Vranjes. Lechia chciała pójść za ciosem. Stuprocentową okazję zmarnował Colak, którego strzał z najbliższej odległości w fantastyczny sposób obronił Gostomski.

Następne spotkanie biało-zieloni rozegrają we Wrocławiu przeciwko Śląskowi.

lus
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj