50 minut emocji. Asseco po dwóch dogrywkach przegrało z AZS-em

Aż 50 minut trwało bardzo emocjonujące spotkanie koszykarzy Asseco Gdynia z AZS-em Koszalin. Do wyłonienia zwycięzcy potrzebne były dwie dogrywki. Gospodarze przegrali 100:103 (21:13, 19:26, 28:25, 11:15, 8:8, 13:16)
MIŁE ZŁEGO POCZĄTKI

Kapitalne widowisko okraszone dwiema dogrywkami zaserwowali kibicom w Gdynia Arena koszykarze Asseco i AZS-u. Mecz lepiej rozpoczęli podopieczni trenera Przemysława Frasunkiewicza, którzy po 10 minutach prowadzili 8 punktami. Młody szkoleniowiec wystawił w podstawowym składzie Wojciecha Czerlonko, który w „piątce” zastąpił Filipa Matczaka.

W połowie drugiej kwarty gdynianie uciekli na 14 pkt i wydawało się, że złapali odpowiedni rytm, który nie pozwoli wrócić do gry gościom. Koszalinianie jeszcze przed przerwą zdołali odrobić straty, a tuż przed końcem pierwszej połowy objąć dwupunktowe prowadzenie.

KOSZ ZA KOSZ

W drugiej połowie już dużych wahań formy obu zespołów i spotkanie było zacięte do samego końca. Trzecia kwarta była najbardziej ofensywną częścią meczu. Zakończyła się wygraną Asseco 28:25. Półtorej minuty przed końcem podstawowych 40 był remis 79:79. Rzutów na zwycięstwo nie trafili Krzysztof Szubarga i Piotr Szczotka co oznaczało dogrywkę.

CHYBIONE WOLNE

Bohaterem meczu mógł zostać Filip Matczak, który niespełna 8 sekund przed końcem przy wyniki 87:87 został sfaulowany, ale nie wykorzystał obu rzutów wolnych. Na szczęście dla gospodarzy szansy na zapewnienie wygranej AZS-owi nie wykorzystał Amerykanin Curtis Millage. O wszystkim miała zdecydować druga dogrywka. 9,9 sek. przed jej zakończeniem Asseco przegrywało 3 punktami. Gdynianie musieli zagrać Va Banque i do rzutu zza linii 6,75 m sposobił się Krzysztof Szubarga. Został jednak uprzedzony przez rywala, który go sfaulował. Doświadczony rozgrywający gospodarzy wykorzystał tylko pierwszą próbę, a po drugiej zebrał piłkę Millage. Amerykanin został błyskawicznie sfaulowany i teraz to on miał szansę na 2 pkt. z linii wolnych. Na zegarze było 1.8 sekundy do końca. Jeden z liderów AZS trafił pierwszego i spudłował drugiego wolnego, a rzut rozpaczy po zbiórce Przemysława Żołnierewicza zakończył się niepowodzeniem.

mh
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj