Dwa mecze – dwie porażki, ale… to dobrze. Lechia skazana na zwycięstwo?

Dwa mecze – dwie porażki, bilans bramkowy: 1:5. Lechia w tym sezonie nie potrafi zdobyć punktów w meczu z Legią. Jednak, paradoksalnie, te wyniki działają na korzyść gdańszczan. Historia pokazuje, że biało-zieloni w Warszawie skazani są na zwycięstwo. Od pierwszego sezonu po reformie ekstraklasy Lechia grała z Legią dwanaście razy (w tym raz w Pucharze Polski). Cztery zwycięstwa nie są może powodem do dumy, ale ujmy również nie przynoszą. Bardziej istotny, w kontekście niedzielnego meczu, może okazać się inny fakt. W każdym sezonie biało-zieloni co najmniej raz wygrywali z „Wojskowymi”, a jeżeli ta statystyka potwierdzi się również w aktualnych rozgrywkach, zespół Piotra Nowaka w najgorszym wypadku zostanie wicemistrzem Polski.

NAJLEPSZY PIERWSZY SEZON

Najlepiej, pod względem liczby zwycięstw, wypadł pierwszy sezon po reformie ligi. Lechia dwukrotnie wygrała z Legią bez straty bramki. Najpierw zwyciężyła na wyjeździe, kiedy jedyną bramkę zdobył Paweł Buzała. W rewanżu, cztery miesiące później, biało-zieloni ponownie zakończyli mecz bez straty gola. Dwa trafienia dla gdańszczan zaliczył Daisuke Matsui, a zanim Japończyk zdążył pokonać Dusana Kuciaka, z boiska z czerwoną kartką zszedł Jakub Wawrzyniak. W końcowych minutach drugi żółty „kartonik” obejrzał również Bartosz Bereszyński i przyjezdni kończyli mecz w „dziewiątkę”. „Wojskowi” rewanż wzięli w rundzie finałowej. Próbująca dogonić czołówkę ligi Lechia przegrała 0:1, a do miejsca gwarantującego jej udział eliminacjach europejskich pucharów zabrakło jej ostatecznie dwóch punktów.

SEZON NA REMIS

Rozstrzygnięcia, która drużyna lepiej radzi sobie w bezpośrednich konfrontacjach, nie przyniósł sezon 2014/15. W pierwszym spotkaniu lepsza okazała się być Legia, która zwyciężyła po golu Orlando Sa. W rewanżu jedyne trafienie zaliczył Maciej Makuszewski. Najbardziej istotne było jednak ostatnie spotkanie. „Wojskowi”, walczący o mistrzostwo Polski, w przedostatniej kolejce przyjechali do Gdańska. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem, co oznaczało, że warszawianie praktycznie stracili szanse na zdobycie tytułu. Sezon skończyli na drugim miejscu, a do Lecha mieli zaledwie jeden punkt straty.

NOWAK ODMIENIŁ LECHIĘ

Najgorzej dla Lechii wypadł poprzedni sezon. Gdańszczanie najpierw opadli z Pucharu Polski po porażce z Legią 1:4 na wyjeździe, a nieco ponad miesiąc później w ligowym spotkaniu polegli 1:3. Bezlitośni dla biało-zielonych byli Aleksandar Prijović i Nemanja Nikolić – łącznie zdobyli w tych spotkaniach cztery gole. Wyniki poprawiły się wraz z zatrudnieniem nowego szkoleniowca. Piotr Nowak w Warszawie zdecydował się na bardzo ofensywne ustawienie – razem z bramkarzem na boisku było tylko czterech typowo defensywnych zawodników – i zremisował 1:1, ale z wyniku bardziej zadowoleni byli gospodarze. Jeszcze lepiej wypadło spotkanie w rundzie finałowej. Zmierzająca po mistrzostwo Polski Legia, w Gdańsku nie miała żadnych szans na zwycięstwo i poległa 0:2. Dla ostatecznych rozstrzygnięć wynik miał jednak znaczenie marginalne – warszawianie i tak zdobyli tytuł, a biało-zieloni kolejny raz skończyli sezon tuż za podium.

DWIE PORAŻKI TO DOBRY ZNAK

W aktualnych rozgrywkach mecze Lechii z Legią nie układają się po myśli zespołu Piotra Nowaka. W rundzie jesiennej to uczestnik Ligi Mistrzów dominował na boisku i zasłużenie wygrał 3:0. W rewanżu Lechia prowadziła grę i była bliższa zwycięstwa, ale znakomity występ Michała Kucharczyka odwrócił losy spotkania i ponownie zwyciężyli „Wojskowi” – tym razem 2:1.

Zbliżający się mecz zostanie rozegrany w ramach ostatniej kolejki tego sezonu. W tych rozgrywkach Lechia jeszcze z Legią nie wygrała, a jak pokazuje historia ostatnich lat – zawsze co najmniej raz zwyciężali biało-zieloni. Jeżeli i tym razem tak będzie, gdańszczanie osiągną największy sukces w historii klubu, bo w najgorszym wypadku zostaną wicemistrzami Polski.

Tymoteusz Kobiela
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj