Fatalna ostatnia kwarta Polpharmy. Gospodarze z Sopotu wydzierają zwycięstwo farmaceutom

Wspaniałe cztery minuty Trefla i ledwie pięć punktów na minutę przed końcem spotkania Polpharmy. Czwarta kwarta zdecydowała o końcowym triumfie gospodarzy, którzy rzutem na taśmę wydarli zwycięstwo drużynie z Kociewia, wygrywając 84:81.

Trzy ostatnie spotkania pomiędzy Treflem a Polpharmą zawsze kończyły się niewielką przewagą którejś z drużyn. Faworytem, dzięki spektakularnej wygranej w Zielonej Górze z Mistrzem Polski Stelmetem, był zespół gospodarzy.

 

ZACZĘLI NIEDERBOWO

Pierwsze minuty jakby po przyjacielsku i z zaprzeczeniem derbowego pazura. Drużyny nie faulowały, a pierwsze przewinienie popełnił Filip Dylewicz po 4 minutach spotkania. Zresztą był on ponownie wielką podporą Trefla.

SKUTECZNI FARMACEUCI

„Zagraj, zagraj jak za dawnych lat” śpiewali kibice Kociewskich Diabłów a ich pupile właśnie w tym momencie, wyszli na prowadzenie na 3 minuty przed końcem pierwszej kwarty. Kiedy po przechwycie, efektowne punkty po wsadzie zdobył Thomas Davies, przewaga gości wzrosła do 9 punktów na 3 i pół minuty przed końcem drugiej kwarty.

Po 20 minutach gry imponowała znakomita skuteczność zespołu ze Starogardu Gdańskiego, który miał 65 procent celnych rzutów za dwa punkty.

JAKBY ZAMIENILI SIĘ KOSZULKAMI

Druga połowa od początku to wielka koncentracja gospodarzy i kompletna dezorganizacja prowadzącej Polpharmy. Z czystej pozycji, mając mnóstwo czasu, niezwykle ważną trójkę spudłował Jakub Schenk i to gospodarze byli bliżej doprowadzenia do wyrównania stanu spotkania. Szybko zareagował jednak trener Kociewskich Diabłów, Milija Bogicević. Poinstruował swoich koszykarzy, a ci w moment odzyskali wysokie prowadzenie, po czwartej minucie trzeciej kwarty wynoszące 12 punktów. Jak to jednak pomiędzy tymi dwoma zespołami bywa, zbyt gładko być nie może. Ilekroć Polpharma uciekała, Trefl niwelował. Na 26 sekund przed końcem 3. kwarty Jakub Karolak rzutem za trzy ożywił publiczność kibicującą gospodarzom, doprowadzając do remisu po 67.

POLPHARMA ZASPAŁA 

5 minut przed końcem meczu Polpharma osiągnęła limit fauli. Było wiadome, że każde następne przewinienie będzie się wiązało z rzutami osobistymi. Gospodarze wykorzystywali to z premedytacją, czym na 4 minuty przed końcem osiągnęli najwyższe 7-punktowe prowadzenie. W końcówce goście jeszcze próbowali „dogonić” wynik, ale Joe Thomasson nie trafił rzutu za trzy.  

Jak zwykle przy derbowych spotkaniach nie zawiedli kibice ze Starogardu. Hala aż roiła się od barw biało-niebieskich, które przeważały na trybunach. Nie zmienia to jednak faktu, że zespół przez nich dopingowany wypuścił zwycięstwo na własne życzenie. W samej końcówce mocniej przykryty został dziurawiący wcześniej kosz Joe Thomasson (22 punkty), a w drużynie gospodarzy obudził się Steve Zack (16 punktów).

Paweł Kątnik

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj