(K.O)lumbia gra dalej. Polska husaria ośmieszona przez południowoamerykański walec

Piłkarska reprezentacja Polski marzyła o fazie pucharowej Mistrzostw Świata w Rosji, a żegna się z nimi już w fazie grupowej. Porażka w drugim meczu z Kolumbią 0:3 pozbawia Polaków jakichkolwiek szans, nawet matematycznych, na awans z grupy. Z dwoma porażkami na koncie zajmujemy ostatnie miejsce w grupie H i ostatni mecz z Japonią zagramy już tylko o honor. Biało-czerwoni spotkanie w Kazaniu rozpoczęli odmienieni. Byli częściej przy piłce, gdy rywal rozgrywał, pojawiał się pressing. Chcieliśmy dyktować warunki gry, ale nie mieliśmy żadnych argumentów w ofensywie. Daleka piłka do Lewandowskiego, Kownackiego i Zielińskiego, to wszystko na co było stać naszych rozgrywających. 

KOLUMBIA ZACZĘŁA TAŃCZYĆ

Po ponad kwadransie gry swój taniec w Kazaniu rozpoczęła Kolumbia, a wraz z piłkarzami w rytmie ich gry zaczęli się poruszać kibice z Ameryki Południowej. Biało-czerwona husaria była nie tylko przytłumiona na trybunach, ale także na boisku. Zero kreacji, zero pressingu, zero sytuacji bramkowych, zero aktywności po bokach, a wymieniać moglibyśmy dalej. 

POLACY WESZLI W MINĘ

Fatalna gra Polaków zemściła się w 40. minucie. Dominująca Kolumbia w końcu dopięła swego. Dośrodkowanie w polu karnym wykończył Mina, który z łatwością zgubił krycie Jana Bednarka i skierował piłkę do siatki. 

45 MINUT NADZIEI

Polscy piłkarze musieli zmienić system gry. W szatni nie padły chyba żadne istotne uwagi i wskazówki, bo Polacy, po zmianie stron, co prawda więcej biegali i starali się o pressing na połowie rywala, ale w dalszym ciągu Kolumbia grała swój mecz. Nie pozwalała Biało-czerwonym na nic więcej, jak rozgrywanie piłki wzdłuż boiska na własnej połowie. 

ZABÓJCZE CIOSY 

Nadzieja podobno umiera ostatnia, jednak w Kazaniu umarła w 70. minucie. Quintero doskonale znalazł się w środku pola, posłał idealną prostopadłą piłkę do Falcao, a bezradny Wojciech Szczęsny mógł tylko odprowadzić piłkę wzrokiem. Dzieła zniszczenia dokonał Cuadrado, który ponownie wyszedł sam na sam z Wojciechem Szczęsnym i nie dał polskiemu bramkarzowi żadnych szans. Zwłaszcza trzecia bramka obnażyła słabość naszej kadry. Kolumbijczycy poruszali się po boisku z taką łatwością, jakby grali mecz towarzyski z reprezentacją z drugiej setki rankingu FIFA. 

MECZ O HONOR

Po 12 latach wróciliśmy na Mundial i bardzo szybko się z nim żegnamy. Lewandowski i spółka powtórzyli smutny scenariusz z 2002 i 2006 roku. Teraz pozostaje nam jedynie mecz o honor z Japonią.

lus
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj