„Nie w moim domu” Asseco Arki wystarczyło. Derby Trójmiasta dla gospodarzy z Gdyni

Doskonała czwarta kwarta przesądziła o wysokim zwycięstwie Asseco Arki nad Treflem Sopot w koszykarskich Derbach Trójmiasta. Gospodarze ostatnią część wygrali liczbą 21 punktów, a cały mecz zakończyli zwycięstwem 87:66. Znów błyszczał Amerykanin Josh Bostic, który zdobył 24 punkty.

Interesujące – wreszcie takiego właśnie określenia używano zapowiadając mecz derbowy. Oba zespoły wygrały na inaugurację, oba zaprezentowały się przezwoicie, choć zaskoczył głównie Trefl, który gładko uporał się u siebie z Kingiem Szczecin. Przed spotkaniem układ sił był jednak znany. Kapitan sopocian Paweł Leończyk na pytanie, kto jest faworytem, tylko się uśmiechnął, a potem dodał, że oczywiście Arka. Na kurtuazje nie chciał zdobywać się także Bartłomiej Wołoszyn z Arki, który, owszem, dostrzegł pozytywną postawę rywala na inaugurację, ale skrzętnie wyliczał wygrane nad Treflem pojedynki przedsezonowe.

Z POMPĄ

Sporo zrobiono, by przypomnieć sobie zeszłoroczną inaugurację, kiedy na gdyńskim parkiecie w meczu pokazowym przed sezonem prezentowała się Barcelona. Celebra może nie była tak pompatyczna jak przed rokiem, ale zadbano o oprawę. Nie zabrakło gorących płomieni, gdy gospodarze wybiegali na prezentację. W meczu także był ogień. Niby lepiej zaczęli go gospodarze, osiągając kilkupunktową przewagę, ale za każdym razem goście przynajmniej w części ją niwelowali. Pierwsze skrzypce należały do Josha Bosticia, który po 10 minutach miał już na swoim koncie 13 punktów. Jego postawa pozwoliła osiągnąć 6-punktową przewagę.

W drugiej kwarcie gra się wyrównała, goście znaleźli swój rytm, a swoje doświadczenie wykorzystywał Paweł Leończyk (w całym meczu 14 punktów). Na przerwę drużyny schodziły z wynikiem 40:37 dla gospodarzy.

Pod koniec trzeciej części goście prowadzili już 5 punktami, głównie za sprawą świetnie dysponowanego rozgrywającego Carlosa Medlocka. Amerykanin niezliczoną liczbę zagrań, otwierających kolegom drogę do kosza, przeplatał swoimi zdobyczami punktowymi. 32-latek do tego stopnia był skuteczny, że trener Marcin Stefański długimi fragmentami rezygnował z usług Łukasza Kolendy. Na koniec tej części utrzymał się wynik remisowy 56:56.

NOT IN MY HOUSE

Na kłopoty zawsze Josh Bostic. Szybko zniwelował przewagę, jego zdobycz na dwie minuty przed końcem meczu wzrosła do 24 punktów, a sam zainteresowany zachowywał się tak, jakby był to dla niego chleb powszedni. W całym spotkaniu amerykański skrzydłowy trafił 5 trójek. Ale grzechem byłoby nie wspomnieć o pozostałych graczach Przemysława Frasunkiewicza. Kiedy trzeba było pokazać doświadczenie, na pierwszy plan wysunął się Krzysztof Szubarga. Przy jego dobrym rozegraniu, swoje szanse wykorzystali Hammonds (13 w całym spotkaniu) i Emelogu (12 oczek).

PIORUNUJĄCA KOŃCÓWKA

Siłę Arki odzwierciedla ostatnia część. Od stanu 63:58 dla Trefla, goście rzucili zaledwie 3 punkty, a gospodarze aż 29. Jest takie amerykańskie, koszykarskie powiedzenie: „not in my house”, czyli „nie w moim domu”, opisujące efektowny blok. Trefl w domu Arki zadomowił się jak lubiany i pewny siebie gość. Szczęśliwie dla Arki, jedynie przez 35 minut. Później gospodarz pokazał, że to jego kąty, jego zwyczaje i jego prawo do dyktowania warunków.

Ostatecznie po znakomitej końcówce Arka wysoko pokonuje Trefla i utrzymuje status drużyny niepokonanej w sezonie.

 

2. kolejka Energa Basket Ligi: Arka Gdynia – Trefl Sopot 87:66 (28:22, 12:13, 16:19, 25:9)

Punkty dla Arki: Greene IV 12, Hammonds 13, Bostic 24, Szubarga 8, Emelogu 15, Wołoszyn 0, Malczyk 0, Czerlonko 0, Kamiński 0, Upson 2, Hrycaniuk 8, Wyka 5

Punkty dla Trefla: Ł. Kolenda 8, Medlock 13, Roberson 8, Kamiński 0, Kurpisz 0, Kowalenko 8, Foulland 8, M. Kolenda 3, Kulikowski 0, Leończyk (k) 14, Rompa 0, Ayers 4

 Paweł Kątnik

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj