Była bezkonkurencyjna w Sopocie, wybiera się do Gdańska. „Chęci są większe niż możliwości, ale nie od razu Rzym zbudowano”

Maria Andrejczyk nie miała sobie równych podczas memoriału im. Janusza Sidły w Sopocie. Konkurs rzutu oszczepem wygrała wynikiem 62,1 metra, prawie osiem metrów lepszym, od tego, który uzyskała druga na podium Włoszka Sara Jemai. Polka ma jednak jeszcze rezerwy. – Chęci są znacznie większe niż możliwości, ale nie wszystko na raz. Nie od razu Rzym zbudowano – tłumaczy. Maria Andrejczyk 23. Lekkoatletyczne Grand Prix Sopotu kończyła z dużym uśmiechem na ustach. Nie tylko była bezkonkurencyjna, ale także zadowolona ze swojego rezultatu. Po raz kolejny rzuciła ponad 62 metry i powoli zaczyna stabilizować swoją formę, co – jak mówi – jest dla niej w tym roku najważniejsze.

– Ja w tym sezonie nie liczę na kosmiczne wyniki. W maju przeszłam operację stawu skokowego, więc sam fakt, że mogę w tym sezonie startować, to już dla mnie „coś”. Co będzie? Zobaczymy. Jak na razie idzie rewelacyjne, bo już drugi raz kończę zawody powyżej 62 metrów. Niczego więcej nie oczekuję, bardziej zależy mi na stabilizacji, to jest w tym sezonie najważniejsze – zapewnia Andrejczyk.

FORMA JESZCZE PRZYJDZIE

Lekkoatletka przyznaje, że nie jest to stracony rok. Przez pandemię koronawirusa sezon jest mocno „poszarpany”, ale – i podkreślają to właściwie wszyscy sportowcy – kluczową informacją jest fakt, że zawody znów się odbywają.

– Na pewno nie jest to stracony sezon, najważniejsze, że wszyscy startujemy. Na razie z zawodów na zawody dokładam po kilka, kilkanaście centymetrów. Siły, póki co, starcza mi na dwie kolejki. Chęci są znacznie większe niż możliwości, ale nie wszystko na raz. Nie od razu Rzym zbudowano. Stabilizacja i lepsza forma przyjdą razem z kolejnymi startami. Celem głównym na ten sezon są mistrzostwa Polski, ale także stabilizacja, żeby następny rok rozpocząć z pewnością, że wszystko mam poukładane – przyznaje z uśmiechem Andrejczyk.

BEZ KIBICÓW TO NIE MA SENSU

Andrejczyk przyznaje jednak, że nie wszystko jest tak, jak kiedyś. Przede wszystkim brakuje jej większej liczby fanów na trybunach.

– Bez kibiców zawody nie mają sensu. Im więcej ludzi, tym nam przyjemniej się startuje – tłumaczy.

Posłuchaj rozmowy Włodzimierza Machnikowskiego z Marią Andrejczyk po 23. Lekkoatletycznym Grand Prix Sopotu:

Marię Andrejczyk w Trójmieście będzie można dopingować jeszcze w sobotę. Lekkoatletka wystartuje w memoriale im. Józefa Żylewicza, który o 16:30 rozpocznie się na stadionie GOS w Gdańsku.

Tymoteusz Kobiela
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj