Zabrakło pomysłu i pewności siebie. Asseco Arka przegrywa ze Startem Lublin

Gdyńscy koszykarze nie zachowają miana niepokonanych w tym sezonie. Sztuki tej nie udało się osiągnąć przeciwko wicemistrzowi Polski Startowi Lublin. Goście zagrali świetną czwartą kwartę, wykorzystali błędy w organizacji gry gospodarzy i ostatecznie zwyciężyli w Gdynia Arenie 79:68.

Na takie zespoły jak Start Lublin, Asseco powinno mobilizować się podwójnie. Po pierwsze dlatego, że drużyna z południowo-wschodniej Polski przebojem wdarła się do czołówki ligi i starcia z nią są zwyczajnie wyzwaniem najwyższej próby. Po drugie – wracając jeszcze do ubiegłego sezonu, jakkolwiek patrząc to właśnie Start wszedł w miejsce Asseco Arki z sezonu medalowego. Anwil i Stelmet pozostali na swoich wysokich pozycjach, Arka opuściła strefę medalową w loteryjnych z powodu koronawirusa rozgrywkach, kosztem właśnie lublinian.

BESTIA NADAL NIE GRYZIE

Serial pod tytułem „co dzieje się z Hrycaniukiem?” trwa niestety od zakończonych przed rokiem Mistrzostw Świata. Tam Adam błyszczał, ale w sezonie powrotnym nad morzem już zupełnie nie. Przyczynami były – jak podawał sztab trenerski i sam zawodnik – nawarstwiające się zmęczenie i brak odpoczynku po wyczerpujących rozgrywkach. Dziś już w taki wariant tłumaczeń nikt nie uwierzy. Sezon zakończył się wcześniej, bez rozgrywek play-off, zatem wypoczynku było aż nadto. Wypada zapytać zaś, czy aby metryka nie zaczęła się upominać o swoje. Bestia ma 36 lat, jednym z jego partnerów pod koszem jest jeszcze starszy Filip Dylewicz i gdy obaj panowie mają naprzeciw siebie atletyczny, szybki zespół, zaczynają się kłopoty.

ŻOŁNIERZ SZYBKO WYLECIAŁ

Kłopoty były jednak nie tylko z powodu zmęczenia. W zespole gospodarzy szybko za pięć przewinień „wyleciał” Przemysław Żołnierewicz. Jego brak był wyczuwalny, zmęczenie rosło, a dystans uciekał. Kluczowa okazała sie czwarta kwarta. Przed nią rywale wychodzili na parkiet z remisem 57:57, ale w niej Start zdominował wydarzenia.

Zdaniem Filipa Dylewicza, w końcówce gospodarzom zabrakło sił. – 30 minut równorzędnej walki, potem zabrakło nam sił i zmienników, którzy nie wnieśli tego, co powinni. W konsekwencji presja spadła na mnie i na zawodników po 30-tce, a to spowodowało sporo strat – zauważył „Dylu”. Weteran polskich parkietów zagrał bardzo dobrze na obwodzie, trafiając pięć rzutów za trzy punkty. Mimo porażki, najstarszy na parkiecie Dylewicz dostrzegł plusy w grze Arki. – Graliśmy długo kosz za kosz, a to pokazuje, że pomimo tylko polskiego składu, jest całkiem przyzwoicie. Jeżeli młodzi gracze zrozumieją że oprócz wielkiej szansy, jest też duża odpowiedzialność, to na pewno będziemy walczyć z każdą z drużyn i stale się rozwijać – zakończył 40-letni podkoszowy Arki. 

3. kolejka Energa Basket Ligi: Asseco Arka – Start Lublin 68:79 (18:22, 25:17, 14:18, 11:22)

 

Asseco: Kaszowski 0, Szubarga 15, Dylewicz 16, Malczyk 0, Wołoszyn 5, Czerlonko 5, Witliński 11, Kowalczyk 3, Żołnierewicz 5, Hrycaniuk 8

Start Lublin: Jeszke 0, Dziemba 2, Gospodarek 0, Dorsey-Walker 16, Pelczar 0, Medford Jr, 9 Łączyński 3, Obarek 0, Borowski 20, Szymański 6, Laksa 14, Moore 9

 

 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj