Koszykarze Grupy Sierleccy Czarni Słupsk przegrali z Kingiem w Szczecnie 77:88

Fot. screen tv

Grupa Sierleccy Czarni Słupsk przegrali z Kingiem w Szczecinie 77:88, ale wynik nie odzwierciedla wyrównanego przebiegu tego meczu, oraz momentami dobrej gry słupszczan. Zdecydowała końcówka spotkania.

Mimo dwucyfrowej porażki to był niezły mecz w wykonaniu Czarnych bardzo dobry mecz, który dwie minuty przed końcem nie był rozstrzygnięty, bo king prowadził tylko trzema punktami 80:77.

ŚWIETNY POCZĄTEK CZARNYCH

Osłabiony zespół Czarnych (brak Diante Watkinsa i Zacka Bryanta) miał mieć spowodować problemy z rozegraniem, a jednak udało się ten mankament wyeliminować. Czarni rozpoczęli z werwą, animuszem i rzadko spotykaną w wcześniejszych meczach ambicją i energią. Grali jednak przede wszystkim pewnie i skutecznie, rozpoczynając od prowadzenia 8:0. Podstawowym rozgrywającym stał się z konieczności Jakub Musiał i przez większą część meczu radził sobie świetnie z presją i odpowiedzialnością. Musiał wytrzymywał silny nacisk rywali, był szybszy, nie popeniał wielu błędów i uniknął nie tylko głupich strat, ale strat w ogóle (tylko 1 przez trzy kwarty i trzy na koniec). Zaliczył ostatecznie też aż osiem asyst, a młodzieńcza, przesadna fantazja poniosła go w tym meczu tylko kilka razy. Do bardzo wysokiej oceny gry Musiała zabrakło tylko odrobinę lepszej skuteczności.

Słupszczanie wreszcie wykorzystywali swoje silne strony. Rozciągali grę, szukali dobrych pozycji i siebie wzajemnie oraz wreszcie byli skuteczni. W takie grze świetnie czuli się Dawid DiLeo, który nagle odzyskał skuteczność w rzutach trzypunktowych, oraz podkoszowi Mikołaj Witliński i DeQuon Lake. Z nieco ospałym rywalem, zaskoczonym takim obrotem sprawy, Czarni wygrali zdecydowane I kwartę.

W drugiej części gra się wyrównała, a to głównie za sprawą nowego nabytku Kinga Bryce’a Browna, który seryjnie zdobywał punkty i był trudny do zatrzymania. Do przerwy wynik jednak wciąż utrzymywał Czarnych w grze o zwycięstwo.

CZY WYSTARCZY SIŁ W KOŃCÓWCE?

W trzeciej kwarcie Czarni znów kilkukrotnie obejmowali prowadzenie, nawet 5-6 punktowe. Praktycznie każdy gracz wnosił coś pozytywnego do gry. Przed czwartą kwartą sprawa końcowego wyniku była wciąż otwarta, a ostateczne pytanie brzmiało: czy Czarnym wystarczy sił w końcówce?

Nie wystarczyło. Szeroki skład Kinga wziął górę. Zespół „pociągnął” wcześniej mało widoczny i częściowo dobrze wyłączony rozgrywający Andy Mazurczak. Czarni mieli przy tym trochę pecha, bo ważne i otwarte rzuty z dobrych pozycji wykręciły się z obręczy. W rewanżu trafiał za to ważne trójki Zac Cubertson i King odniósł z trudem wywalczone zwycięstwo.

Gra Czarnych jednak rokuje nadzieje. Wreszcie poczynania słupszczan można było oglądać z przyjemnością. Szybkie wzmocnienie rozgrywającym jest jednak absolutnie niezbędne.

King Szczecin – Grupa Sierleccy Czarni Słupsk 88:77 kwarty: 14:22, 28:17, 19:26, 27:12

King: Brown 18 (2×3), Fayne 16, Cuthbertson 14 (3), Mazurczak 12, Meier 6 (2), oraz Eads 11 (1), Borowski 3 (1), Kostrzewski 3 (1), Matczak 3, Żmudzki 2.
Czarni: Dileo 16 (4), Coleman 10 (1) Musiał 9 (1), Chyliński 9 (1), Witliński 7 oraz Lake 10, Leończyk 10, Jankowski 6.

Krzysztof Nałęcz

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj