Mecz w Gdańsku zakończył się bez bramek. Lechia zbliża się do pierwszoligowych bram

(Fot. PAP/Marcin Gadomski)

Nie zobaczył goli w swoim debiucie na ławce trenerskiej David Badia. Pierwszy mecz Lechii po przerwie reprezentacyjnej zakończył się wynikiem 0:0. Nie porwali ani biało-zieloni, ani zawodnicy Śląska Wrocław.

Z jednej strony, gdańszczanie nie dali sobie strzelić i nie przegrali spotkania. Z drugiej, każdy punkt jest aktualnie na wagę złota i same remisy, mogą nie wystarczyć, aby utrzymać się w lidze. Mecz ze Śląskiem Wrocław być może był dla Lechii ostatnim dzwonkiem, a widmo spadku zaczyna coraz mocniej zaglądać w oczy biało-zielonym.

BADIA PO RAZ PIERWSZY

David Badia zadebiutował w roli trenera Lechii. Zmian względem tego, co widzieliśmy przed jego przyjściem, nie było jednak zbyt wiele. Jeżeli mielibyśmy szukać czegoś, czym Katalończyk zaskoczył, bez wątpienia byłoby to mocno defensywne podejście do gry. W środku pola mieliśmy okazję obejrzeć duet Kristers Tobers i Jarosław Kubicki, co tylko podkreśla fakt, że Badia ma zamiar stawiać na defensywną grę. Nie są to jednak zawodnicy, którzy słyną z kreowania akcji, przez co atak biało-zielonych był mocno ograniczony.

Widzieliśmy też to, czego mogliśmy się spodziewać po szkoleniowcu z Hiszpanii. Lechia dużo grała na utrzymanie piłki. Gdańszczanie mieli ponad 70 procent posiadania piłki, a w całym meczu wymienili aż 630 celnych podań.

DOBRE WEJŚCIE I BRAK SKUTECZNOŚCI

Mimo wszystko Lechia miała kilka sytuacji, które mogły dać jej w tym meczu prowadzenie. Najbliżej w końcówce pierwszej połowy byli Kevin Friesenbichler i Kristers Tobers, którzy próbowali pokonać bramkarza gości. Rafał Leszczyński był jednak na posterunku i oddalił zagrożenie.

W drugiej połowie dobrą zmianę dał Bassekou Diabate. Zawodnik świetnie dośrodkował piłkę do Łukasza Zwolińskiego, który nie był jednak w swojej najlepszej strzeleckiej formie i zmarnował prezent od swojego kolegi z drużyny.

Mario Maloča podkreślał po meczu, że Lechia zasłużyła na trzy punkty i był pewien, że zespół wygra to spotkanie, jednak nie udało się strzelić bramki. Posłuchaj:

KONIEC SEZONU CORAZ BLIŻEJ

Problemy Lechii zdają się nie mieć końca. Gdańszczanie są aktualnie na przedostatnim miejscu w tabeli z trzema punktami straty do bezpiecznej strefy. Głównymi rywalami Lechii w walce o utrzymanie są: Górnik Zabrze, Jagiellonia Białystok, Korona Kielce oraz Stal Mielec, choć bezpiecznie nie może się czuć nawet zajmujący 12. miejsce w tabeli Śląsk Wrocław. Nasi sobotni rywale mają jedynie trzy punkty przewagi nad znajdującym się w strefie spadkowej Górnikiem.

W następnym spotkaniu biało-zieloni zmierzą się z jednym z wcześniej wspomnianych rywali w walce o utrzymanie. Ekipę Davida Badii czeka wyjazd do Białegostoku, gdzie zagrają z Jagiellonią. W poprzedniej rundzie w Gdańsku biało-zieloni zremisowali z nimi 2:2.

Lechia Gdańsk – Śląsk Wrocław 0:0 (0:0)

Lechia Gdańsk: Kuciak – Pietrzak, Castegren, Maloča, Abu Hanna (77′ de Kamps) – Tobers, Kubicki, Gajos (61′ Diabaté), Durmus (17′ Terrazzino) – Friesenbichler (61′ Paixao), Zwoliński

Śląsk Wrocław: Leszczyński – Janasik, Bejger, Poprawa, Verdasca, Konczkowski – Rzuchowski, Schwarz, Olsen, Jastrzembski (64′ Samiec-Talar) – Quintana (69′ Szwedzik)

Żółte kartki: 23′ Maloča, 67′ Kubicki – 45+3′ Olsen

Sędzia: Bartosz Frankowski

Jakub Krysiewicz

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj