Ekstraliga rugby: ważne rozstrzygnięcia, Ogniwo Sopot pewnie zmierza do finału

(fot. Facebook/Ogniwo Sopot)

Piętnasta kolejka Ekstraligi rugby stała pod znakiem bezpośrednich starć zespołów walczących o czołową czwórkę, a co za tym idzie – grę o medale na zakończenie sezonu. W Lublinie Budowlani musieli uznać wyższość Ogniwa Sopot.

Edach Budowlani Lublin, którzy przed tygodniem w dość niezwykłych okolicznościach ulegli Orkanowi Sochaczew, nie mogli pozwolić sobie na drugą z rzędu porażkę, jeśli chcieli jeszcze myśleć o awansie do wielkiego finału. Mecz z Ogniwem Sopot zapowiadał się na trudny, ale niezwykle istotny sprawdzian.

PIERWSZA POŁOWA

Mecz rozpoczął się świetnie dla drużyny z Sopotu, bo już w 12. minucie przyłożenie zaliczył Mateusz Plichta, a potem trzykrotnie punktował Wojciech Piotrowicz, który najpierw udanie podwyższył, a następnie dwa razy trafił między słupy po kopach z rzutu karnego i Ogniwo wyszło na prowadzenie 13:0.

Przed przerwą Budowlani zerwali się jednak do ataku i odrobili część strat. Najpierw trzy punkty po kopie z rzutu karnego zdobył Nkululeko Ndlovu, a tuż przed przerwą efektowne przyłożenie zaliczył Piotr Skałecki. Tym samym po pierwszych 40 minutach było już tylko 13:8 dla Ogniwa, co mogło zwiastować sporo emocji w drugiej części gry.

DRUGA POŁOWA

Po zmianie stron znów świetnie zaczęło Ogniwo. Po szybkim rozegraniu punkty położył Wayne Smith, a dwa „oczka” dorzucił Piotrowicz. Podopieczni Andrzeja Kozaka szybko odpowiedzieli, kiedy to po raz kolejny w polu punktowym gości zameldował się Skałecki, a celnie podwyższył Ndlovu.

Kwadrans przed końcem spotkania Ogniwo ponownie zaliczyło przyłożenie za sprawą Dwayne’a Burrowsa, a potem bohater tego spotkania Piotrowicz sam wpadł na pole punktowe. Nagle zrobiło się 34:15, a Sopocianie zapewnili sobie punkt bonusowy.

W końcówce kolejne przyłożenie dla miejscowych zaliczył jeszcze Kuziwakwashe Kazembe, ale była to tylko lekka korekta wyniku i Ogniwo wygrało to spotkanie 34:20.

KONTUZJE W DRUŻYNIE Z SOPOTU

Karol Czyż może mieć jednak spory ból głowy, bo aż pięciu jego podopiecznych odniosło w tym meczu kontuzję. Thomas Fidler, Dmytro Mokrecow, Władysław Grabowski, Adrian Seerane oraz Kacha Kawtaradze nie dokończyli meczu, a pamiętajmy, że w następnej kolejce Ogniwo u siebie zmierzy się z największymi rywalami w walce o złoto Budo 2011 Aleksandrów Łódzki. To starcie rozstrzygnie prawdopodobnie o miejscu rozegrania finału.

W piętnastej kolejce nie grała Lechia Gdańsk, Arka Gdynia natomiast zwyciężyła tego dnia z Awentą Pogoń Siedlce 36:12.

Wynik do przerwy wynosił 23:0, a dla Gdynian punktowali: Dawid Banaszek 21, Radosław Rakowski 10, Szymon Sirocki 5.

mat. pras./aKa

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj