Trefl o włos od Superpucharu. Amerykanin Woodson szalonym rzutem zabiera trofeum do Szczecina

Sosnowiec, 20.09.2023. Koszykarz Kinga Szczecin Zac Cuthbertson (L) i Aaron Best (P) z Trefla Sopot podczas meczu o Superpuchar Polski w Sosnowiecu, 20 bm. (gj) PAP/Zbigniew Meissner

Niezwykle wyrównany pojedynek o Superpuchar Polski koszykarzy. Trefl Sopot dzielnie gonił Kinga Szczecin, w końcówce odrobił 6 punktową stratę, ale indywidualna akcja Darylla Woodsona dała Mistrzowi Polski zwycięstwo 92:90 i pierwsze trofeum w nowym sezonie. – Pokazaliśmy się z fajnej strony, był charakter, ale też dużo jeszcze pracy przed nami – mówił przed kamerami telewizyjnymi kapitan Trefla Jarosław Zyskowski.

Trefl miał zawodników, którzy w brali na swoje barki ciężar zdobywania punktów. Napisalibyśmy „liderów”, ale z tym słowem ostrożnie, nie lubi go Żan Tabak, często podczas pytań o liderów, prostował dziennikarzy w definiowaniu tego terminu. Zatem – Trefl miał dwa wektory punktowe, dające kontakt z Kingiem. W pierwszej był to rozgrywający Paul Struggs, oszczędny w rzutach z dystansu, ale niesamowicie skuteczny w wejściach pod kosz (5/6). Do przerwy uzbierał 14 punktów, ale nie dołożył do tego żadnej asysty, a przecież kreacja to także jedno z jego zadań. W tej materii lepiej spisał się Aaron Best – autor 6 asyst (najwięcej w Treflu, więcej od słunącego z tego elementu Andy Mazurczaka).

W tym fragmencie niezadowolenie okazywał trener Tabak. Telewizyjne mikrofony zarejestrowały jego słowa podczas przerwy, kiedy narzekał na defensywę swoich podopiecznych. Faktycznie na samym początku King z łatwością zdobywał punkty (seria 8-0 na początek), ale potem… podobne zdanie w przerwie wypowiedział Michał Nowakowski z Kinga o obronie swojej i kolegów. A zatem mieliśmy głosy niezadowolenia w obu obozach i pochwały płynące z odbiornika, bo komentujący spotkanie duet Adam Romański – Tomasz Jankowski, chwalili poziom inauguracji sezonu. Pierwsza połowa skończyła się remisem 42:42.

VARADI I NOWAKOWSKI

Na początku drugiej połowy „kroplówką” Trefla był Benedek Varadi. Otworzył trzecią kwartę dwiema trójkami, dołożył do tego lay-up, zakończony akcją 2+1, potrafił też obsłużyć kolegów. W drugiej części trzeciej kwarty zgasł i usiadł na ławce, ale znaleźli się następcy – Van Vliet, Barnies i Best, od którego sporo oczekiwano po ostatnim znakomitym występie w sparingu z Czarnymi. Z drugiej strony imponował zarówno pod własną tablicą, jak i w ataku Michał Nowakowski. 35-latek znajduje się w wybornej formie, zdołał zablokować Mikołaja Witlińskiego, a w ataku dokładał element dla siebie nieflagowy – trafienia po wejściach pod kosz. W całym meczu

MAZURCZAK POSŁUCHAŁ

W ubiegłym sezonie trener Kinga Arkadiusz Miłoszewski opowiadał, że chciałby wymóc na swoim liderze, MVP sezonu zasadniczego Andym Mazurczaku, by ten rzucał częściej za trzy punkty, bo umie i zespół by z tego skorzystał. Polonus przypomniał sobie te słowa w najważniejszym momencie, na 1,5 minuty przed końcem wypalił trójką, zwiększając przewagę do 6 punktów. Ale Trefl do końca gonił, na tyle skutecznie, że 13 sekund przed końcem meczu trójkę na remis wykonał Węgier Varadi.

BRAKI NA TRYBUNACH

Najbliższe trzy edycje pucharu i superpucharu Polski rozgrywane będą właśnie w Sosnowcu. Zmagania Trefla z Kingiem nie rozwiały wątpliwości, czy to dobry dom dla tych zmagań. Trybuny nie zapełniły się dostatecznie, na pewno nie pomógł dystans jaki do pokonania mieli kibice obu zespołów i środek tygodnia. W następnych latach warto by poprawić szczegóły, pozwalające w przyszłości w znacznym stopniu zapełnić 3500 tys. krzesełek.

Superpuchar Polski: Trefl Sopot – King Szczecin 90:92 (24:20, 18:22, 29:28, 21:20)

Trefl: Van Vliet 17, Varadi 20, Scruggs, Barnes 11, Zyskowski 13, Best 10

King: Borowski, Meier 15, Mazurczak 15, Woodson 10, Udeze 8

Paweł Kątnik

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj