Trener Grabowski przed meczem z Resovią: „Nie patrzymy, kto z kim gra, a z kim gra Lechia”

(Fot. Agencja KFP/Krzysztof Mystkowski)

W poniedziałek,4 marca Szymon Grabowski poprowadzi Lechię przeciw swojej byłej drużynie – Resovii Rzeszów. Rozpędzeni dwoma ligowymi zwycięstwami Biało-Zieloni będą faworytem w domowym meczu z 14. drużyną w tabeli. – Nie możemy rywala zlekceważyć – podkreślał podczas konferencji prasowej trener Szymon Grabowski.

Nikt nie może lepiej znać Resovii niż jej były zawodnik i trener. Grabowski jest rzeszowianinem, a także wychowankiem poniedziałkowych rywali Lechii. Do rodzimego klubu powrócił jako trener w 2017 roku. Zapisał się w historii drużyny jako ten, który wprowadził ją z III ligi na zaplecze ekstraklasy. Rozeznanie trenera nie pozwoliło jednak wygrać meczu z Resovią w poprzedniej rundzie. W 5. kolejce Fortuna 1. ligi Lechia uległa jej 0:2.

– W Rzeszowie daliśmy ciała na całej linii. Musimy to naprawić względem samych siebie. Nie chciałbym, żebyśmy podchodzili do Lechii inaczej niż do każdego innego rywala. Mecze z Wisłą i Zniczem pokazały, jaką drogę chcemy obrać – wskazywał trener.

Zmieniła się Lechia i – jak podkreślał Grabowski – również Resovia. Jego zdaniem w poniedziałek gdańszczanie będą mieli do czynienia z zupełnie inną drużyną niż w sierpniu. – Nie mamy tyle czasu, aby rozmawiać o tym, jak zmieniła się od sierpnia Resovia. Różni się przede wszystkim trenerem, strukturą. To zespół, który stara się dominować, drużyna, która nie boi się tego, z Eisenchardem na boku i Rafałem Mikulcem jako motorem napędowym zespołu. Resovia była zdecydowanie lepsza w pierwszych minutach. Mam nadzieję, że walka Resovii o utrzymanie będzie zwieńczona sukcesem. Nie możemy zlekceważyć rywala – przyznał.

PRZEDE WSZYSTKIM WYNIKI

Chociaż Resovia jest drużyną, której bliżej do strefy spadkowej niż do myśli o awansie, szkoleniowiec dostrzega mocne strony rywali; jak podkreśla, przygotowania rozpoczął od analizy ostatniego meczu ze Zniczem.

– Mamy nadzieję, że efekty będą widoczne już w poniedziałek. Naszym głównym zadaniem jest przełożenie tego na mecz przeciwko Resovii. To będzie niezwykle ważne: zmierzymy się z drużyną, która czuje się dobrze nie tylko przez 90 minut, która potrafiła zdominować przeciwnika, zdobywać bramki, a w trzech meczach, które rozegrała w tym roku, nie doznała porażki – podkreślał.

UWAGA NA NAJBLIŻSZYCH RYWALI

Lechia z kolei po ewentualnym zwycięstwie może nawet zostać wiceliderem. Ta pozycja będzie jednak zależna od wyników meczów GKS-u Tychy z Arką i Górnika Łęcznej z Motorem Lublin. Grabowski skupia się jednak na wynikach osiąganych przez Lechię.

– Na tę chwile mogę powiedzieć, że z Resovią czy Zagłębiem zdobyliśmy zero punktów. Naszym zadaniem jest najlepsze przygotowanie się do każdego najbliższego rywala. Nie patrzymy, kto z kim gra; patrzymy, z kim gra Lechia. Doprowadzimy do tego, że rywale będą patrzeć na Lechię – stwierdził szkoleniowiec.

NIEOBECNOŚCI I EWENTUALNE POWROTY

W meczu nie zagra Miłosz Kałahur, który pauzuje za żółte kartki. Trener zapewnił jednak, że nie powinno to spowodować zmian w ustawieniu. – Mamy dwa urazy, które nie pozwalają nam przećwiczyć innego ustawienia. Na Resovię na 95 proc. wyjdziemy tym samym ustawieniem – zapowiedział.

Niektórzy pauzują, a inni – być może – powrócą. Szymon Grabowski nie wyklucza, że w kadrze meczowej zobaczymy powracającego po kontuzji Luisa Fernandeza. Lechia zagra z Resovią w poniedziałek, 4 marca. Mecz odbędzie się na Polsat Plus Arenie Gdańsk. Początek o godzinie 18:00.

Jakub Krysiewicz/MarWer

 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj