Sejmik nie chce środkowopomorskiego: byłoby za biedne. Radni PiS wychodzą. Jaworski idzie do prokuratury

sejmik1

To byłoby najbiedniejsze województwo w kraju. Sejmik województwa pomorskiego jest przeciwko utworzeniu środkowopomorskiego. Radni podczas nadzwyczajnej sesji przyjęli stanowisko w sprawie inicjatywy Prawa i Sprawiedliwości. Ta koncepcja jest zupełnie nieprzemyślana i nie przyniesie pozytywnych rozwiązań, uważa marszałek województwa pomorskiego Mieczysław Struk. Jego zdaniem przez tę decyzję dokonałby się rozbiór województw: pomorskiego, zachodniopomorskiego i w części i wielkopolskiego.

– My nie negujemy tego, że w subregionie słupskim i koszalińskim nie dzieje się najlepiej. My chcemy, żeby one się rozwijały, jednak potencjał gospodarczy jest tam słaby. Zastanówmy się jak z tego wyjść. Antidotum nie jest tworzenie nowego województwa, które byłoby najsłabsze pod względem ekonomicznym. My chcemy, żeby regiony były samodzielne, a nie kontrolowane przez państwo. A tego, wydaje się, chce prezes PiS, mówił marszałek.

Argumenty przeciw

Cezary Olbracht- Prondzyński, socjolog, antropolog i kierownik Zakładu Antropologii Społecznej Uniwersytetu Gdańskiego uważa, że są przynajmniej cztery argumenty przemawiające przeciwko utworzeniu województwa środkowopomorskiego. Pierwszy dotyczy zarządzania publicznego. – Takie pomysły już na poziomie projektowania są mocno destrukcyjne. Mogą spowodować ogromne problemy ekonomiczne, jeśli dojdzie do realizacji. I to jest drugi argument. Z dwóch biedaków jednego bogacza się nie da zrobić.

Trzeci argument jest historyczny. – Możemy odwoływać się do takich faktów, że Słupsk, Bytów, Miastko należały do Pomorza Zachodniego. Ale po drugiej wojnie światowej wszystko się zmieniło i te ciążenia gospodarcze, społeczne, transportowe tego obszaru w stronę Gdańska są oczywiste. I wreszcie jest argument Kaszubski. W 1998 roku udało się skupić Kaszubów w jednym województwie. To jest powód naszej dumy. Nie ma zgody Kaszubów na wyłączanie z tej wspólnoty jakichś powiatów.

To potwierdza także burmistrz Bytowa Ryszard Sylka, którego zdaniem dzielenie województwa to niewyobrażalne koszty społeczne. – Powstały między nami niesamowite więzi, nie można teraz tego rozrywać. Moim zdaniem takie propozycje są nieodpowiedzialne. Bytów od lat 90. jest związany z tym regionem. To więzi z ośrodkiem akademickim, komunikacyjnym, handlowym oraz z ważnymi ośrodkami medycznymi.

Olbracht- Prondzyński: Z dwóch biedaków nie zrobi się jednego bogacza.

Czasami żartujemy, że jak będzie trzeba, to wykopiemy rowy przeciwczołgowe od strony Koszalina i sprawa będzie załatwiona,  dodaje Cezary Olbracht- Prondzyński. – Z Bytowa do Gdańska jest 90 kilometrów. Do Koszalina 110 kilometrów. Żadnych połączeń transportowych, żadnych impulsów rozwojowych. To nie jest dla nas partner. Dziś ze Słupska przyjeżdżają do nas do pracy. Oczywiście jest dużo postulatów i problemów. Ale trzeba o nich rozmawiać. Nie powinniśmy być zakładnikami emocji i oczekiwań części elit koszalińskich, czy słupskich, bo sprawa jest zbyt poważna. Dotyczy miliona ludzi osób na tym obszarze.

Sesja niezgodna z prawem?

Radni PiS na początku sesji opuścili salę. Uważają, że nadzwyczajna sesja została zwołana niezgodnie z prawem. Ich zdaniem materiały powinni dostać w szczególnych przypadkach najpóźniej pięć dni przed sesją, a otrzymali je cztery dni temu. – Nie godzimy się z instrumentalnym wykorzystaniem sejmiku w toczącej się kampanii wyborczej. Dlatego nie weźmiemy udziału w tej hucpie politycznej, napisali radni PiS w oświadczeniu.

Swoje uwagi podczas sesji chciał także zgłosić poseł PiS Andrzej Jaworski. – Miałem takie prawo. Przewodniczący sejmiku mi to uniemożliwił, w związku z tym zgłaszam sprawę do prokuratury.

Joanna Stankiewicz/as
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj