Rozpoczął się proces „Wolva”. Linia obrony? „Zła nawierzchnia, duże koleiny i studzienki”

Prokuratura oskarżyła mężczyznę o spowodowanie tragicznego wypadku na alei Grunwaldzkiej w Gdańsku w kwietniu ubiegłego roku. Zginęła w nim rowerzystka.

„Wolv” może zostać skazany nawet na 12 lat więzienia. Kara jest wyższa niż zazwyczaj za spowodowanie śmiertelnego wypadku, ponieważ oskarżony nie dość, że nie miał prawa jazdy to – jak wynika z badania – był pod wpływem kokainy.

TRAGICZNY WYPADEK

Zdaniem śledczych Artur W. przekroczył dozwoloną prędkość, w okolicach Galerii Bałtyckiej stracił panowanie nad samochodem, gwałtownie przejechał z lewego pasa przez środkowy i staranował jadącego w tym samym kierunku citroena. Z kolei to auto wpadło na ścieżkę rowerową. Siła uderzenia była tak duża, że samochód przełamał słupki odgradzające ulicę i z impetem uderzył w grupę rowerzystów. 40-letnia gdańszczanka zginęła na miejscu, druga kobieta została ciężko ranna.

ZŁA NAWIERZCHNIA

W czasie pierwszej rozprawy, która odbyła się we wtorek w Sądzie Rejonowym Gdańsk-Północ, Artur W. podtrzymał wcześniejszą deklarację, że nie przyznaje się do winy. „Wolv” odniósł się też do zarzutów, które stawia mu prokuratura i winę za wypadek zrzucił na nierówną jezdnię alei Grunwaldzkiej.

– W tym miejscu jest bardzo zła nawierzchnia – duże koleiny i studzienki, które wystawały. Podbiło mnie tam do góry i tak jakbym stracił przyczepność. Tył w ogóle nie miał przyczepności – mówił „Wolv”.

DOSYPANE NARKOTYKI?

Prokurator Maciej Gnilański odczytał także wcześniejsze zeznania Artura W. dotyczące narkotyków.

– Chcę wyjaśnić, że w piątek [dwa dni przed wypadkiem – przyp. red.] byłem na dyskotece na Starym Mieście w Gdańsku. Piłem drinka z sokiem jabłkowym. Drink wielokrotnie zostawał na stoliku. Wychodziłem do toalety, wychodziłem potańczyć. Może wtedy dosypano mi jakiegoś narkotyku, osobiście nigdy nie zażywałem żadnych narkotyków, cytował słowa „Wolva” prokurator Gnilański.

Prokurator zapowiedział, że te słowa będą weryfikowane w trakcie procesu.

NIEPEŁNE WYŁĄCZENIE JAWNOŚCI

Warto zaznaczyć, że adwokat Artura W. wnosił o wyłączenie jawności sprawy, co oznaczałoby, że media nie mogłyby jej relacjonować. Ostatecznie sąd zgodził się na wyłączenie jawności jedynie w przypadku informacji dotyczących stanu zdrowia oskarżonego.

Artur W. jest doskonale znany policji. W ubiegłym roku Sąd Apelacyjny podtrzymał wyrok 10 lat więzienia w związku z inną sprawą. „Wolv”, wraz ze wspólnikiem, terroryzował trójmiejskiego biznesmena. Mężczyznom zarzucono między innymi rozbój i posiadanie broni bez zezwolenia. Artur W. przed wyrokiem przebywał w areszcie, ale ze względu na zły stan zdrowia i konieczność leczenia poza szpitalem, wypuszczono go na wolność. Właśnie na przepustce spowodował śmiertelny wypadek.

Sylwester Pięta/mili

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj