Pawła nie ma już tydzień. Ślad urwał się w nocnym autobusie. Rodzina w rozpaczy

Strażacy i policjanci po raz kolejny przeczesują rzekę Radunię między Pruszczem Gdańskim a Gdańskiem. Akcja ma związek z zaginionym 26-letnim Pawłem Parzymiesem.

Mężczyzna w sobotę wieczorem był u swojego kolegi, do domu jednak nie wrócił. Ślad urwał się w nocnym autobusie N5, którym prawdopodobnie Paweł wracał z Pruszcza do Gdańska. Niestety w pojeździe nie działał monitoring. Nie wiadomo więc, na którym przystanku mężczyzna wysiadł.

W piątek policjanci i strażacy po raz kolejny przeczesywali rzekę Radunię, na odcinku między Pruszczem a Gdańskiem. Nie natrafiono na żaden ślad zaginionego. Jak wyjaśnia aspirant sztabowy z komendy w Pruszczu Gdańskim Marzena Szwed-Sobańska, śledczy badają różne wątki tej sprawy. – Mógł wpaść do jakiegoś zagłębienia lub do rzeki Raduni. Mógł też zostać pobity lub popełnić samobójstwo. W końcu mógł stać się ofiarą przestępstwa, dlatego policjanci z wydziału kryminalnego stale pracują nad tą sprawą – informuje w rozmowie z reporterem Radia Gdańsk.

SZÓSTA DOBA POSZUKIWAŃ

Policjanci i najbliżsi szukają Pawła już szóstą dobę. Jego mama, pani Dorota, prosi o pomoc słuchaczy Radia Gdańsk. – Bardzo nam zależy, żebyście państwo, którzy jechali autobusem, odezwali się do nas. To będzie kluczowa informacja, bo będziemy wiedzieli, gdzie wysiadł. Może nie dojechał do Gdańska, może ktoś go zaczepił, być może niechcący uderzył ramieniem kogoś i tej osobie się to nie spodobało… – mówi łamiącym się głosem.

– Nie dopuszczam w ogóle myśli, że Paweł uciekł albo coś sobie zrobił. Nie miał do tego żadnych powodów, niedawno zmienił pracę i nowa bardzo mu odpowiadała, między nami także dobrze się układało, myśleliśmy poważnie o mieszkaniu i ślubie. Według mnie, ktoś coś Pawłowi zrobił – dodaje Natalia, narzeczona Pawła.

WCIĄŻ BEZ ŚLADU

Policjanci i strażacy przeczesywali okolicę wykorzystując kamerę termowizyjną w śmigłowcu. Na razie jednak nie natrafili na żaden ślad zaginionego.

W piątek akcja jest kontynuowana na rzece Raduni. Każdy kto może pomóc w jego odnalezieniu proszony jest o kontakt pod alarmowe numery 112 lub 997. Policja zapewnia anonimowość.

Grzegorz Armatowski/mili

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj