Burza na profilu facebookowym naszego dziennikarza. Powodem TO zdjęcie

– To teraz kurczaki bez antybiotyków się wyjątkowo oznacza i promuje, bo cała reszta – w domyśle – z antybiotykami? – pyta nasz dziennikarz Robert Silski na swoim profilu Facebookowym. Wybrał się na codzienne zakupy do Lidla, ale to co tam znalazł wprawiło go w niemałe osłupienie.

Nad lodówką z drobiem wisiały dwie kartki – „Polski kurczak ćwiartka – 3,99” (5,96 za kg) i „Ćwiartka bez antybiotyków – 8,49 za kg”. Warto dodać, że wersja „zdrowsza” i tak była przeceniona z 10,90. – Chyba coś przegapiłem w temacie produkcji jedzenia, a później zakupów – dodaje Robert i pyta, czy „to już standard”.

BIO ZNACZY LEPSZE?

Na reakcję internautów nie trzeba było długo czekać. ” Dobry żarcik…”, ” Mięsa akurat nie jem, ale podobna sytuacja z warzywami. Np. marchew „zwykła” i „bio” – trzy razy droższa. Podobnie jest z bananami, kukurydzą. Teraz pytanie – to marketing czy jedzenie „nie bio” jest faktycznie samą chemią?”, „Ja już też tego nie ogarniam” – pisali.


Do sytuacji odniósł się także Lidl, komentując post naszego dziennikarza. „Robercie, mięso sprzedawane w naszych sklepach nie zawiera antybiotyków. Jakość produktów jest dla nas sprawą kluczową, dlatego prowadzimy regularne kontrole wewnętrznie oraz zewnętrznie przez akredytowane laboratoria, aby mieć pewność bezpieczeństwa oferowanego asortymentu. Dziękujemy za Twoja uwagę. Natalia” – można przeczytać. Jednak to nie uspokoiło internautów, bo dyskusja cały czas trwa. A Wy? Co myślicie na ten temat? To zwykły chwyt marketingowy czy może jednak napis oznacza, że tańsze mięso zawiera antybiotyki?

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj