Wiadukt między Karwinami a Małym Kackiem w Gdyni. Jeszcze nie powstał, a już wzbudza kontrowersje

Kontrowersje wokół planowanej budowy wiaduktu między Karwinami a Małym Kackiem. Gdyńscy działacze PiS do spółki ze społecznikami twierdzą, że decyzję o budowie wiaduktu miasto podjęło wbrew interesom mieszkańców Karwin. – Władze Gdyni zamiast kładki pieszo-rowerowej łączącej ulice Strzelców i Buraczaną, o co wnioskowaliśmy, zdecydowały się na budowę wiaduktu z jezdniami dla samochodów. Decyzji nie poprzedzono żadnymi konsultacjami społecznymi. To niedopuszczalne – grzmi radny dzielnicy Karwiny Marek Dudziński. – W ten sposób spokojne, osiedlowe uliczki na Karwinach zamienią się w drogi tranzytowe dla mieszkańców Małego Kacka – dodaje.

MIEJSCY AKTYWIŚCI PRZECIWKO BUDOWIE WIADUKTU

Podobnego zdania są też społecznicy z Miasta Wspólnego. Ci rozpoczęli już w internecie zbieranie wniosków pod petycją do władz Gdyni o rezygnację z budowy wiaduktu i zrealizowanie zamiast tego kładki pieszo-rowerowej.

Zaskoczony takim obrotem sprawy jest wiceprezydent Gdyni Michał Guć, który przekonuje, że inwestycja realizowana będzie na wniosek mieszkańców. – Decyzja o budowie wiaduktu to efekt ich oraz rad dzielnic wniosków – twierdzi. – Rozwiązanie znacznie ułatwi komunikację mieszkańców. A twierdzenia o zamienianiu osiedlowych uliczek na Karwinach w drogi tranzytowe są mocno przesadzone – dodaje.

Według planów władz Gdyni, wiadukt powstać ma do końca 2020 roku. Wstępnie jego koszt szacuje się na 16 milionów złotych.

Marcin Lange/mimi

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj