Braun i Skiba wzywają Dulkiewicz do debaty. „Wyborcy tego potrzebują”

Dwaj kandydaci na prezydenta Gdańska, Grzegorz Braun i Marek Skiba, zaapelowali do Aleksandry Dulkiewicz o udział w debacie przed niedzielnymi wyborami. Wspólnie zapowiedzieli, że spotkają się we wtorek w Filharmonii Bałtyckiej i liczą, że ich kontrkandydatka, obecnie pełniąca obowiązki prezydenta, dołączy do nich.

– Oczekujemy otwartej debaty wszystkich kandydatów na urząd prezydenta. 25 stycznia, a więc miesiąc temu, złożyliśmy pismo do pani komisarz, w którym zwracamy się z gorącą prośbą o spotkanie w możliwie szybkim, dogodnym dla niej terminie. Do dziś nie dostaliśmy ani odpowiedzi na to pismo, ani możliwości spotkania się z Aleksandrą Dulkiewicz – mówił Marek Skiba.

Grzegorz Braun również zaznaczał, że od dawna oczekuje debaty, ale i jego apele nie zostały wysłuchane. 

– W ostatnich tygodniach ponawialiśmy publiczne wezwania do debaty. Wyborcy potrzebują tego typu spotkań, żeby ocenić kandydatury nie tylko pod kątem programów merytorycznych, ale także osobowości kandydatów w bezpośredniej konfrontacji. Wypowiedzi komisarz Dulkiewicz świadczą o tym, że odrzuca ona z góry jakikolwiek projekt debaty publicznej na jakichkolwiek warunkach. Z naszej strony żadne warunki wstępne nie były stawiane, nie dopominaliśmy się o żadne zasady. Moglibyśmy przyjąć możliwość debatowania w każdym czasie i miejscu – zaznaczał.

O GDAŃSKU W FILHARMONII

Termin i lokalizację dwóm kandydatom udało się ustalić. O pomysłach na Gdańsk zamierzają rozmawiać będą we wtorek o godz. 18 w budynku Filharmonii Bałtyckiej na Ołowiance. 

– Na razie w tym skromnym składzie, ale mam nadzieję, że nastąpi otrzeźwienie z drugiej strony i spotkamy się tam także z panią komisarz – zaznaczał Braun. 

„DULKIEWICZ DORABIA TEORIE”

Kandydat odniósł się on także do słów Aleksandry Dulkiewicz z programu „Gość Dnia Radia Gdańsk”. P.o. prezydenta Gdańska odrzuciła możliwość debaty z udziałem Brauna. – Pokazywanie w życiu publicznym osoby, która jawnie protestuje przeciwko procedurom demokratycznym, której standard języka jest wykluczający, powoduje, że stajemy się gorszymi ludźmi. A ja tego nie chcę i nie widzę powodów, żeby taki język debaty publicznej i poglądy należałoby promować – mówiła. 

– Nie będę komentował wypowiedzi, którymi moja szanowna kontrkandydatka wystawia sobie sama świadectwo. Myślę, że wyborcy doskonale rozumieją, że do uchylania się od debaty można dorobić rozmaite teorie, ale ta, zdaje mi się, nie jest nawet najmocniejsza – ocenił Braun.

Michał Rudnicki

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj