„Kierujący poczuł ukłucie w klatce piersiowej i stracił świadomość”. Śledczy badają okoliczności wypadku autokaru na autostradzie

Nie pamięta momentu wypadku, a chwilę przed nim poczuł ukłucie w klatce piersiowej. Takie są wyjaśnienia kierowcy autokaru, który w sobotę rozbił się na autostradzie A1 koło Tczewa. 51-latek usłyszał zarzut spowodowania katastrofy w ruchu lądowym.

Autokarem ze Śląska na wakacje do Mikoszewa podróżowały dzieci z zespołu Mały Haśnik i ich opiekunowie. Tuż przed węzłem Stanisławie pojazd przebił bariery i koziołkując spadł ze skarpy. Do szpitali trafiło 14 osób, 4 były ciężko ranne. Jak wynika z informacji prokuratury, życiu żadnej z nich nie zagraża niebezpieczeństwo.

DO 10 LAT WIĘZIENIA

Kierujący autokarem 51-latek został już przesłuchany i przedstawiono mu zarzut spowodowania katastrofy w ruchu lądowym. Grozi za to od roku do 10 lat pozbawienia wolności. – Wiemy, że w zdarzeniu nie brał udziału żaden inny pojazd, dlatego zachowanie kierowcy autokaru będzie teraz przedmiotem badań policji i prokuratury – mówi Ewa Ziębka z Prokuratury Rejonowej w Tczewie.

Kierowca jest wciąż w szpitalu. Prokuratura nie wystąpiła do sądu o jego aresztowanie. Składając wyjaśnienia mężczyzna tłumaczył, że prowadząc autokar, stracił na moment świadomość.

„POCZUŁ UKŁUCIE W KLATCE PIERSIOWEJ”

– Autokar jechał z Żabnicy w powiecie żywieckim. Kierowca opowiedział nam przebieg całej trasy. Pojazd prowadził od Pszczyny, gdzie zmienił się z innym kierowcą. Nic nie zakłócało przebiegu jazdy. W pewnym momencie kierujący poczuł ukłucie w klatce piersiowej. Na moment stracił świadomość i to wtedy autokar w niekontrolowany sposób zmienił tor jazdy, uderzył w bariery, koziołkował i wylądował poza trasą. Kierowca odzyskał świadomość już po wypadku, kiedy autokar był poza jezdnią – mówi prokurator Ewa Ziębka.

Wrak autokaru zabezpieczono do dalszych badań. Ze wstępnych ustaleń wynika, że pojazd był sprawny technicznie.

W poniedziałek, po obserwacji, ze szpitali ma zostać wypisana część lżej rannych osób, które ucierpiały w wypadku.

 

Wojciech Stobba/mm

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj