Popowodziowe pułapki już na polskim, motoryzacyjnym rynku. Handlarze sprowadzają używane auta z Niemiec, Belgii i Holandii

Auta po powodzi zaczynają zalewać polski rynek – przyznają przedstawiciele branży motoryzacyjnej. Kataklizm, jaki w lipcu nawiedził Niemcy ale też Belgię i Holandię, oprócz ofiar w ludziach pochłonął także tysiące samochodów.

Część z samochodów, które zostały zalane podczas powodzi, jest tanio kupowana przez nieuczciwych handlarzy, którzy próbują je usprawnić i zatuszować ich historię. – Ta sztuka nigdy nie udaje się do końca – ostrzega sprzedawca aut używanych Dominik Malicki.

SZUKANIE IGŁY W STOGU SIANA

Problemy techniczne w zatopionych, a następnie osuszonych i naprawionych samochodach mogą pojawić się czasem po paru miesiącach, a czasem po latach. – Wszystko zależy od tego, jak samochód został naprawiony. Zalanie uszkadza głównie elektronikę. Znalezienie później usterki i usunięcie jej to jak szukanie igły w stogu siana. Do tego dochodzą problemy z korozją – mówi Dominik Malicki.

Auta popowodziowe są zwykle wystawiane w okazyjnej cenie i na pierwszy rzut oka nic im nie dolega. Malicki podkreśla jednak, że przy wnikliwej kontroli da się wykryć podejrzaną przeszłość samochodu: – Sprawdzajmy, co się dzieje pod dywanikami. Czy lampy i elementy zewnętrzne były odkręcane. Zdejmijmy tylną kanapę. Jeśli będzie tam naprawdę czysto, to powinno wzmóc naszą czujność. Pod maską sprawdźmy metki i naklejki, czy nie są przemoczone.

ZALANIE AUTA TO WADA UKRYTA

Fachowcy zalecają też, aby przed zakupem zbadać historię auta poprzez sprawdzenie numeru VIN. Podstawą powinna być także kontrola pamięci komputera. Jak mówią specjaliści – zatajona popowodziowa historia samochodu jest jego wadą ukrytą. W takiej sytuacji można dochodzić swoich praw konsumenckich, także żądać odstąpienia od umowy i zwrotu pieniędzy.

Sebastian Kwiatkowski/raf

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj