Dr Paweł Warot o powstaniu WZZ Wybrzeża: „Społeczeństwo widziało, że informacje z mediów odstają od rzeczywistości”

(Fot. Radio Gdańsk/Roman Jocher)

Społeczeństwo widziało, że te informacje, które docierały do nich z ówczesnych mediów, odstają od rzeczywistości, którą widzą codziennie. To na pewno był ten moment, kiedy można było się organizować – mówił na antenie Radia Gdańsk dr Paweł Warot, dyrektor Instytutu Pamięci Narodowej Oddział Gdańsk.

Dyrektor gdańskiego oddziału IPN był jednym z gości debaty Radia Gdańsk pt. „Wolne Związki Zawodowe Wybrzeża. Oni ruszyli lawinę”. Do jej wysłuchania zostało zaproszonych wielu gości, wśród nich znaleźli się działacze Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża oraz przedstawiciele NSZZ „Solidarność”, pomorskich placówek kulturalnych, urzędów i przedsiębiorców.

(Fot. Radio Gdańsk/Roman Jocher)

– Druga połowa lat 70. to coraz bardziej odczuwalny kryzys ekonomiczny, gospodarczy. Coraz bardziej też wówczas było widać, że projekt budowy tak zwanej drugiej Polski się nie spina. Przypomnę, że w 1976 roku po raz pierwszy od czasów powojennych, kiedy posługiwano się kartkami na żywność, wprowadzono je ponownie; dzięki nim w ogóle można było nabyć na przykład cukier. Już samo społeczeństwo widziało po tym, że te informacje, które docierały do nich z radia, z telewizji, z ówczesnych mediów, odstają od tej rzeczywistości, którą widzą codziennie, wstając rano, idąc do pracy czy wchodząc do sklepów i obserwując coraz bardziej puste półki. To na pewno był ten moment, kiedy można było się organizować. Oczywiście sam problem dostępności podstawowych środków spożywczych to nie wszystko. Robotnicy widzieli też, że inaczej wygląda rzeczywistość lansowana przez filmy i to, z czym stykają się na co dzień, jeżeli chodzi o łamanie praw pracowniczych, a de facto praw obywatelskich. Można powiedzieć, że to był dobry moment. W 1977 roku na obchodach zorganizowanych przez środowisko rocznicy Grudnia ‘70 roku zgromadziła się tak naprawdę garstka, ale, jak wskazywał Andrzej Gwiazda, w momencie kiedy zostały powołane wolne związki zawodowe, ta rocznica powodowała, że zbierano się pod jakimś szyldem. Z roku na rok osób zaangażowanych w działalność antykomunistyczną, powoli opozycyjną, przybywało – mówił dr Paweł Warot.

„PRZYCZYNILI SIĘ DO WYWALCZENIA WOLNEJ POLSKI”

Historyk mówił o tym, jak dużą rolę odegrały WZW Wybrzeża, które zyskały popularność dzięki Radiu Wolna Europa. – Warto przypomnieć, że tak zwana Polska Ludowa była państwem komunistycznym, gdzie pomimo funkcjonowania związków zawodowych, robotnicy de facto nie byli przez nie reprezentowani. Sama informacja, która, oczywiście za pośrednictwem Radia Wolna Europa, dotarła do milionów Polaków, informacja o tym, że są wolne związki zawodowe, na pewno musiała cieszyć się wielką popularnością. Ktoś w końcu zdał sobie sprawę z tego, że jednak coś tu jest nie tak, że te związki zawodowe, które funkcjonują, są tylko atrapą, protezą, a w rzeczywistości ci robotnicy pozbawieni są swojej reprezentacji; nie ma prawdziwych ich przedstawicieli, którzy walczą o ich prawa. Rodziła się nadzieja, że znajdą się osoby, które będą dopominały się praw pracowniczych, choćby przestrzegania BHP. Teraz w cudzysłowie mówimy o członkach WZZ Wybrzeża, że przyczynili się do powstania „Solidarności”, wywalczenia wolnej Polski, pokonania komunizmu w naszym kraju i Europie, zrzucenia jarzma moskiewskiego, ale tak naprawdę często chodziło o zwykłe prawa pracownicze, o przestrzeganie zasad BHP, choćby o to, żeby były rękawice robocze – dodawał.

(Fot. Radio Gdańsk/Roman Jocher)

Dr Paweł Warot opowiadał także o roli Grudnia’70 dla powstania WZW Wybrzeża. – Uważam, że masakra Grudnia’70, spowodowana przez komunistów katastrofa w Trójmieście, była niejako zaczynem, który tak naprawdę dał opozycji sukces. Można powiedzieć, że to troszkę różniło działania podejmowane przez antykomunistów od podejmowanych na przykład przez Kazimierza Świtonia. Mieszkańcy Trójmiasta wiedzieli, jaka jest władza. Może właśnie tego zabrakło tam. Tutaj nikt nie dał wmówić sobie, że ta władza jest dobra. Może patrzę trochę eschatologicznie, ale uważam, że te ofiary to właśnie był ten zaczyn. Tak było tez w historii Kościoła, że na krwi męczenników Kościół wzrastał. Myślę, że pewną analogię możemy odnaleźć tutaj, tym bardziej, że ta walka stawała się coraz bardziej autentyczna. Oczywiście w momencie, kiedy WZZ zostały powołane, Służba Bezpieczeństwa rozpoczęła swoją działalność operacyjną. Na członków WZZ były zakładane poszczególne sprawy, tak zwane SOR (Sprawy Operacyjnego Rozpracowania). Aktywnych działaczy WZZ poddano obserwacji, inwigilacji. Służba Bezpieczeństwa starała się wprowadzić i wprowadzała do środowiska Wolnych Związków Zawodowych agenturę. To środowisko było infiltrowane. Sami działacze wspominali też po latach, że do momentu, kiedy każdy z nich mógł prowadzić działalność utajoną, kolportować choćby ulotki, robił to, ale w momencie, kiedy wiedział że Służba Bezpieczeństwa już wie o nim, robił to świadomie i otwarcie, i był dumny z tego, że przynależy do WZZ i może mówić prawdę – uzupełnił dr Paweł Warot.

Całą debatę można obejrzeć >>> TUTAJ.

 

mm

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj