Trzej królowie, a właściwie… naukowcy. Kim naprawdę byli mędrcy ze Wschodu?

(Fot. Radio Gdańsk/Grzegorz Armatowski)

Trzej monarchowie wyruszyli do Betlejem, poprowadzeni przez gwiazdę, a następnie oddali pokłon największemu władcy, którym okazał się narodzony w stajence Jezus… Każdy zna historię Trzech Króli. Ich podobizny ustawia się w bożonarodzeniowych szopkach, monarchowie mają też własne święto obchodzone 6 stycznia. A co jeśli ich historia wyglądała nieco inaczej niż przyzwyczailiśmy się uważać? Przedstawiamy prawdziwą historię Kacpra, Melchiora i Baltazara.

Zacznijmy od tego, że królowie w rzeczywistości… nie byli władcami, chociaż prawdopodobnie pochodzili z przynajmniej książęcych rodów. Ewangelia świętego Mateusza – jedyna, która wspomina ich obecność – określa ich mianem „mędrców” lub „magów” ze Wschodu. Współcześni badacze przypuszczają, że ich ojczyzną była Persja lub Babilonia, a profesją – astrologia. Współcześnie to słowo nie kojarzy się zbyt dobrze – przywodzi na myśl gazetowe lub internetowe horoskopy. Jednak starożytni astrologowie przypominali raczej współczesnych naukowców – mimo ówczesnych ograniczeń technicznych znali wiele ciał niebieskich, a z ich ruchu wywodzili nie tylko mogące budzić nieufność przepowiednie dotyczące indywidualnych losów, ale również praktyczne porady dotyczące na przykład wylewów rzek.

Ewangelia wskazuje, że do dalekiej podróży skłoniło mędrców odkrycie właśnie nowej gwiazdy, pod którym to pojęciem mogło zresztą kryć się dowolne nowe zjawisko astronomiczne. Trzeba tu zresztą dodać, że nigdzie nie ma mowy o prowadzeniu mędrców przez gwiazdę zakończonym zawiśnięciem jej nad stajenką – cel podróży był wynikiem samodzielnej analizy tajemniczego zjawiska przez mędrców. A jak doszło do „ukoronowania” mędrców? Inspiracją były prawdopodobnie starotestamentowe proroctwa mówiące o królach egzotycznych państw, którzy przybędą w celu oddania pokłonu Mesjaszowi.

KRÓL, BÓG, CZŁOWIEK

Trzeba dodać, że imiona Kacpra, Melchiora i Baltazara również nie pojawiają się w Ewangelii – stworzyli je późniejsi chrześcijanie. Co więcej, wcale nie jest powiedziane, że było ich tylko trzech – tradycja syryjska wymienia nawet dwunastu magów. Na mniejszą grupę wskazuje jednak liczba przyniesionych przez nich darów. Szybko zresztą zaczęto liczbę tę rozpatrywać w kategoriach symbolicznych. Święty Augustyn dopatrzył się w niej aluzji do Trójcy Świętej, a z czasem „królowie” stali się symbolicznymi reprezentantami trzech etapów dorosłego życia (młodzieniec, człowiek w średnim wieku, starzec) lub trzech znanych starożytnym kontynentów (Europy, Azji i Afryki).

Jeśli chodzi o przyniesione dary, Dzieciątko Jezus otrzymało od egzotycznych gości złoto, kadzidło i mirrę. Symbolika królewskiego metalu nie zmieniła się od starożytności – zarówno dawniej, jak i współcześnie kojarzyło się ono z władzą i bogactwem; wskazywało na królewską godność Chrystusa. Z kolei używane w czasie czynności kultowych kadzidło przywodzi na myśl oddawanie czci Bogu, a wręczenie go symbolicznie wskazuje na boskość Chrystusa. Mirra – żywica o mocnym zapachu – była natomiast używana w czasie pogrzebów, wskazuje więc na ludzki, cielesny aspekt życia Jezusa, a także zapowiada Jego mękę. Trzeba dodać, że zarówno kadzidło, jak i mirra były na Bliskim Wschodzie tak drogie, że wartość wszystkich darów można uznać za porównywalną.

Kończąc opowieść o mędrcach ze Wschodu, warto przypomnieć, że chociaż przedstawiające ich figurki tradycyjnie ustawia się w szopce, święty Mateusz podaje, że weszli oni do „domu”. Ta informacja zdaje się wskazywać, że do nietypowej wizyty doszło już jakiś czas po narodzeniu Jezusa, a Święta Rodzina znalazła sobie nowe lokum.

MarWer

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj