Śmigus-dyngus, lany poniedziałek, na Kaszubach nazywany „dëgùsë”, a na Kociewiu – „szmaguster”. W obu regionach tradycją nie jest oblewanie się wodą, a smaganie zielonymi gałązkami, witkami brzozowymi, albo też na przykład gałązkami jałowca albo tarniny. Osoba wydyngowana miała mieć szczęście i zdrowie na cały rok.
Jak wyjaśniała Mirosława Labudda z Mirachowa, ten zwyczaj miał także podłoże matrymonialne.
– Mamy śmigus dyngus przede wszystkim w ten lany poniedziałek. U nas na Kaszubach zazwyczaj tak naprawdę dynguje się jałowcem – jest on bardzo ważny, dużo znaczył tak naprawdę kiedyś na Kaszubach. Oznaczał oto szczególnie powodzenie. Dziewczyna, która była najbardziej wydygowana, miała największe wśród chłopców.
ZAJĄCZEK
Oprócz dyngowania – na Kaszubach robi się także gniazdka zajączka z prezentami.
– Mamy też zajączka, którego kiedyś szukano w lesie. W obecnych czasach rodzice chowają go już w koszyczkach, w domu, blisko domu. Niektóre dzieci mówią też, że szukają zajączka na podwórku. Opowiadają też, że rodzice chowają go w gospodarstwie, robią różne gniazda, także jeszcze tak troszeczkę tego zwyczaju kaszubskiego zostało – mówiła
Kolejnym popularnym, wielkanocnym zwyczajem na Kaszubach jest obmywanie twarzy w rzece. Dawniej miało symbolizować oczyszczenie i zapewnić piękną cerę.
SZMAGUSTER NA KOCIEWIU
Kamila Gillmeister z tczewskiej Fabryki Sztuk mówiła, że Poniedziałek Wielkanocny bywa też utożsamiany ze zwyczajem znanym jako śmigus dyngus – jednak nie zawsze miał on kształt taki, jak dzisiaj.
– Jeśli chodzi o Śmigus Dyngus, to są dwa różne zwyczaje, które nam się teraz splotły w jeden. Śmigus u nas na Kociewiu, nazywany Szmagusterem, to jest właśnie to oblewanie się wodą w innych regionach. U nas z kolei – to bicie się zielonymi gałązkami, witkami brzozowymi albo też na przykład gałązkami jałowca albo tarniny – tarnina ma kolce, bolało. Też nie było tak jak teraz, że oblewaliśmy albo biliśmy każdy każdego. Tylko i wyłącznie to chłopcy bili panny i to tylko i wyłącznie te dziewczyny, które im się podobały – tłumaczyła.
Dyngus z kolei utożsamiany był z podarunkiem lub datkiem, na przykład w postaci jajka, którym można było „wykupić” się od dalszych zalotów.
Robert Groth/Filip Jędruch/aKa