Dzięki bohaterskiej postawie uratowali życie dwójki dzieci. „Liczyło się tylko to, żeby nic im się nie stało”

Paweł i Michał Rosołek z gminy Kępice uratowali życie dwójki dzieci, które topiły się w jeziorze Obłęże. W piątek burmistrz Kępic Magdalena Majewska, wręczyła mężczyznom upominki za bohaterską postawę.

W minioną środę nad jezioro wybrała się trójka jedenastoletnich dzieci – Paweł, Hania i Czarek. Nie skorzystali jednak oni z ogólnodostępnego kąpieliska, tylko poszli na dziką plażę kilkaset metrów dalej. Dlaczego? Jeden z chłopców obawiał się, że ktoś powie rodzicom, że bawią się nad jeziorem, choć mieli rodzicielski zakaz.

Do wody wszedł Paweł i natychmiast stracił grunt pod nogami. W tym miejscu wypływał akurat strumień, który utworzył uskok. Na ratunek chłopcu, który, jak się okazało nie umiał pływać, rzucili się Czarek i Hania. Tonący chłopiec chwycił dziewczynkę za szyję i wciągnął ją pod wodę. Widząc, co się dzieje i wiedząc, że nie da rady wyciągnąć dwójki koleżeństwa Czarek zadzwonił pod nr 112 i wezwał pomoc. Oprócz tego głośno krzyczał. W pobliżu akurat przechodzili bracia Paweł i Michał Rosołek.

BEZ NAMYSŁU NA RATUNEK

28-letni Paweł nie namyślając się skoczył na ratunek. Hania była już pod wodą, Pawełek resztką sił, odpychając się od tonącej dziewczynki, próbował dopłynąć do brzegu.

– Nie wiem, o czym myślałem wtedy, raczej tylko żeby uratować te maluchy i żeby nic im się nie stało – mówi Paweł Rosołek. – Wyciągnąłem oboje, Hania była nieprzytomna. Reanimował ją mój brat – tłumaczy.

– Nie uczyłem się nigdy reanimacji, nie wiedziałem do końca, jak to się robi. Po prostu wdmuchiwałem powietrze i uciskałem klatkę piersiową. W końcu dziewczynka złapała oddech i wykrztusiła z siebie wodę – dodaje Michał Rosołek.

Gdy dziewczynka już samodzielnie oddychała, na miejsce przyjechała ekipa ratownicza. Gdyby nie szybka pomoc, nie wszystko mogło się skończyć dobrze.

OGROMNA WDZIĘCZNOŚĆ

Dziewczynkę zabrano do szpitala. Dzisiaj jest już zdrowa i uśmiecha się, choć pamięć ostatnich dni wciąż wywołuje w jej oczach łzy.

– Ciężko mi o tym mówić – dodaje mama Hani. – Całe szczęście, że żyje, bo nie wiem, co bym wtedy zrobiła. Bardzo jestem wdzięczna tym chłopcom za uratowanie życia mojej córeczce – przyznaje.

– Niech to będzie ostrzeżeniem dla innych dzieci. Z wodą nie ma żartów – dodaje Magdalena Majewska, burmistrz Kępic.

 

Marcin Kamiński/mk

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj