Grupa Sierleccy Czarni Słupsk ciężko pobici w Ergo Arenie przez Trefl Sopot 103:78

Fot. youtube

Słupscy koszykarze musieli kiedyś przegrać po znakomitej serii wygranych. Szkoda, że w Sopocie przegrali w stylu, który liderowi tabeli chlub nie przynosi. Grupa Sierleccy Czarni Słupsk ulegli Treflowi 78:103.

Mecz od pierwszych sekund był kuriozalny. Zespół Czarnych jakby zapomniał, jak się gra w koszykówkę. Po meczu słupszczanie mówili coś pressingu rywala, zaskoczeniu jego świetną grą. Trudno było się czegoś takiego dopatrzeć. Widzieliśmy za to potykanie się o własne nogi, straty, które nie przystałyby juniorom, kuriozalne podania i piłki odbierane przez rywali w najprostszy sposób.

CZARNI POGRĄŻAJĄ SIĘ CIEMNOŚCIACH

Trefl grał na świetnej skuteczności, to prawda. Ale rzuty oddawał jak na strzelnicy. Bez nacisku obrony. Aktywni i ruchliwi gracze z Sopotu bezkarnie wbiegali pod kosz bez żadnej presji i zdobywali łatwe punkty.  Zanim kibice dobrze rozsiedli się w fotelach było 17:4 dla gospodarzy i Czarni… grali coraz gorzej. W pierwszej kwarcie stracili niewiarygodne 37 punktów, zaliczając za to siedem strat.
Druga odsłona nie przyniosła większych zmian. Była obrazem bezradności i niemocy Czarnych i świetnej gry gospodarzy. Ilustracją tego była sekwencja, w której trzy razy z rzędu gracze Czarnych próbowali wejść na kosz grając „jeden na jednego” z Joshem Sharmą… najlepszym blokującym ligi. W efekcie środkowy Trefla w kilkadziesiąt sekund zaliczył takich bloków trzy (w całym meczu aż pięć!). Dziwne, bo w pierwszym meczu tych drużyn w Słupsku Sharma był kompletnie pozbawiony swoich atutów, przez mądrze grających Czarnych. Katastrofalnie zagrali obaj słupscy podkoszowi. Przez większość meczu Kalif Young i Mikołaj Witliński mieli na koncie zero punktów i przegrywali większość podkoszowych pojedynków.

ODRODZENIA NIE BYŁO

Licznie zgromadzeni słupscy kibice, którzy mocno wspierali zespół do końca meczu liczyli, że w drugiej połowie zespół słupski wyjdzie odmieniony. Nic takiego się nie stało. Pierwsze minuty II połowy były kopią początku meczu, a Paweł Leończyk zdobył punkty w identycznej wręcz sytuacji jak na początku spotkania. Na tablicy świetlnej pojawił się w pewnym momencie wstydliwy wynik 81:45. Widmo ostatecznej kompromitacji podziałało na słupszczan trochę mobilizująco. W czwartej kwarcie odrobili nieco straty, ale było to w dużej części efektem rozluźnienia rywali. Ostateczny wynik jest więc bardzo zły, ale nie kompromitujący. Niestety nie było w słupskim zespole gracza, którego uczciwie dałoby się choć trochę wyróżnić. Porażka jest zespołowa. I jest to nawet minimalny plus.

ZIMNY PRYSZNIC PRAWIE LODOWATY

Trener Mantas Cesnauskis miał pretensje do zespołu, że gracze podeszli do spotkania w taki sposób, jakby wystarczyło połowiczne zaangażowanie, a mecz sam się wygra. Spotkał ich za to zimny prysznic. – Opinie, wywiady, analizy fachowców wieszały nam na szyi medale, a my jesteśmy bardzo daleko od medali – trafnie podsumował trener. Pytanie tylko, jakie zostaną z tego wyciągnięte wnioski.

Takie mecze zdarzają się w sporcie. Świetnym w tym sezonie Czarnym trzeba tą ewidentną wpadkę wybaczyć. Jednak szkoda, że porażka ta mocno nadwyrężyła reputację zespołu, na którą tak ciężko cały sezon pracował. Okazja do rewanżu nastąpi już w sobotę. W meczu z trudnym rywalem jakim jest Legia. Da on odpowiedź, czy słupszczanie zaliczyli przykrą wpadkę, czy mają głębszy problem.

Trefl Sopot – Grupa Sierleccy Czarni 105:78 kwarty: 37:16, 25:14, 19:17, 22:31
Trefl: Warner 8(1×3), Leończyk 19, Franke 19(3), Moten 10, Kolenda 9(1) oraz Sharma 11, Davis 9(1), Szlachetka 8(1), Gruszecki 8(2), Ziółkowski 2, Klawa 0.
Czarni: Garrett 21(2), Lewis 6, Klassen 24(3), Witliński 0, Beech 12(2) oraz Słupiński 3, Jankowski 0, Musiał 8(2), Young 4, Szczepanek 0, Piatkowski 0, Oleksy 0

Krzysztof Nałęcz

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj