Grupa Sierleccy Czarni Słupsk potwierdzili pozycję w lidze wygraną ze Spójnią Stargard 104:81

Fot. Patryk Przyborowski /stk.czarni.slupsk.pl

Najlepsza obecnie drużyna Energa Basket Ligi potwierdziła w Stargardzie supremację w rundzie zasadniczej. Grupa Sierleccy Czarni Słupsk pokonali Spójnię 104:81. Teraz czeka nas kwintesencja i ukoronowanie sezonu – mecze play off.

Przystępując do meczu z Czarnymi Spójnia była mocno osłabiona, ale zespół ten od kilku kolejek jest już wyraźnie „poza sezonem”. Mimo to, w ostatnim meczu zabrakło kolejnych kluczowych zawodników – Kerrona Johnsona i Kacpra Młynarskiego. Gospodarze przystąpili jednak do spotkania z ambitnym celem godnego pożegnania się z nieudanymi dla siebie rozgrywkami. Nieudanymi, bo tak można chyba określić 11 miejsce ubiegłorocznego uczestnika play off. Tego ambitnego pożegnania oczekiwała też uwielbiająca koszykówkę stargardzka publiczność. Niestety srodze się zawiodła, bo została rozbita przez beniaminka rozgrywek, który w tej części sezonu polską ligę koszykówki po prostu podbił.

DOBRZE OBLICZONY PLAN GRY

W środę naprzeciw gospodarzy stanęła drużyna z wyraźnie nakreślonym planem taktycznym, w którym było miejsce dla całej dziesiątki graczy, a przydzielone do rozegrania minuty miały rozkładać się zupełnie inaczej niż wyglądało to przez cały sezon. Celem tego było „ogranie” zawodników, którzy doświadczali krótszych pobytów na boisku w wymiarze czasowym, a których dobra gra jest bardzo istotna przed najważniejszą częścią sezonu, czyli rozgrywkami play off.

Już wyjściowa piątka Czarnych zbudowana była jak nigdy. Billy Garrett zasiadł na ławce rezerwowych, za to Jakub Musiał i Dawid Słupiński pojawili się w pierwszym składzie. Mimo pogłębionej rotacji, czyli dużej liczby częstych zmian dokonywanych przez trenera Mantasa Cesnauskisa, gra Czarnych imponowała płynnością, akcje zazębiały się a tempo jak na mecz „o nic” można określić co najmniej jako przyzwoite. Czarni dominowali w każdej statystyce tego meczu i świetnie one tym razem oddają przebieg wydarzeń na boisku, co nie nie zawsze jest w koszykówce oczywistością. Goście dominująco wygrali zbiórki (50:35) i byli lepsi w asystach (29:19), a więc w elementach najlepiej świadczących o kulturze gry i waleczności.

Nie sposób przejść obojętnie wobec 14 trójek zaaplikowanych gospodarzom na świetnej skuteczności 43 proc. Choć powinna być ona bardziej zbliżona do 50 proc., gdyż w swobodnej końcówce meczu rzucano już trochę „na wiwat”. Niezła ofensywa i solidna obrona pozwoliła Czarnym już w pierwszych dwóch kwartach wypracować pewną przewagę (53:36).

ROTACJA WRACA DO FORMY?

Bardzo cieszy dobra skuteczność rzutowa trójki graczy: Musiał, Słupiński i Bartosz Jankowski, z którą to skutecznością ostatnio nie było najlepiej. Malkontenci słusznie podkreślą wagę meczu, ale celne rzuty oddane w ligowej rzeczywistości i tak dodadzą pewności siebie graczom wprawdzie rezerwowym, ale od postawy których, zależeć będzie w przyszłości bardzo wiele. Aż 21 minut rozegrał Błażej Kulikowski, który mimo wielu, chyba zbyt nerwowych prób, nie mógł zdobyć punktów i na celną trójkę kazał czekać kibicom aż do trzeciej kwarty. Ale tłumaczy go długi rozbrat z grą, także z powodu kontuzji. Jednak kto wie, czy w play offach, kiedy mecze rozgrywa się z zupełnie inną częstotliwością, także i ten gracz nie powinien być skoncentrowany tak, aby w każdej chwili pomóc drużynie.

Wspomniana trójka Kulikowskiego wpadła w trakcie festiwalu takich rzutów w wykonaniu Czarnych, który pozwolił zbudować im ponad trzydziestopunktową przewagę (87:55 w 32 min.). Tuż po przerwie gospodarze mieli jeden w tym meczu zryw. Zdobyli osiem punktów z rzędu nie tracą żadnego, i przewaga słupszczan z 53:36 zmalała do dziewięciu punktów. Krótki to był jednak zryw, bo od tego momentu przewaga Czarnych już tylko rosła.

Gospodarze, czy raczej to co z nich zostało, starali się, ale zawodzili. Nietuzinkowy gracz podkoszowy, nieźle trafiający za trzy punkty Baylee Steele przestrzelił osiem takich rzutów, by ostatecznie trafić tylko raz na dziewięć prób! Słabo spisał się doświadczony Tomasz Śnieg, a przeciętnie dwaj amerykańscy strzelcy – Admon Gilder i Justin Gray. W takich okolicznościach, od biedy mógł wybić się co najwyżej jeden gracz, i w tym spotkaniu był to obrońca Spójni Daniel Szymkiewicz. Jedyny koszykarz gospodarzy, który potrafił celnie rzucić z dystansu, skonstruować sensowną ofensywną akcję czy popisać się nietuzinkowym podaniem. Jego świetne 26 punktów, osiem zbiórek i siedem asyst robi nie tylko statystyczne wrażenie, ale nie może być ono zbyt duże, przy tak wyraźnej porażce jego zespołu.

BYŁO PIĘKNIE, ALE TERAZ PLAY OFF

Ostatni mecz przed play off był dla Czarnych udany. Efektowne zwycięstwo, rekord sezonu jeśli chodzi o zdobycz punktową (drugi raz osiągnięta bariera 100 pkt.), zadowalająca skuteczność i przede wszystkim brak urazów, to najważniejsza część bilansu po stronie zyski.

– Cieszę się, że zawodnicy podeszli do tego meczu poważnie o co nie jest łatwo w takich meczach, które nie mają już na nic wpływu. Potwierdziliśmy wygranie ligi, czego moim graczom gratuluję – powiedział po meczu trener Mantas Cesnauskis. – Nie sądzą aby ten mecz nas jakoś szczególnie podbudował przed play off. To zupełnie inne granie.

Rewelacja rozgrywek, niesamowici, waleczni, świetni… Liczba przymiotników, którymi można obdarzać słupską drużynę, sztab trenerski i zdobywający dopiero doświadczenie w ekstraklasie klub, można ciągnąć w nieskończoność. Czarni kończą rundę zasadniczą z 23 wygranymi i tylko siedmioma porażkami. Z przewagą jednego punktu w tabeli nad drugim Anwilem Włocławek i trzecią Stalą Ostrów Wielkopolski. Z tym drużynami Czarni wygrali oba spotkania w rundzie zasadniczej – mecz i rewanż. Lider nie jest przypadkowy.

Czarni bardzo dobrze spisywali się nie tylko we własnej, ciągle gorącej hali Gryfia (13 wygranych, dwie porażki), ale imponowali też dobrą grą w meczach wyjazdowych (bilans 10:5). Jeśli chodzi o średnie indywidualne Marek Klassen to trzeci podający ligi (6,9 asysty), Billy Garrett szósty strzelec (16,1 pkt.) a Beau Beech ósmy zbierający (6,9 zbiórki) w EBL. Czarni mają jedną z najlepszych obron w lidze, rzecz wymierną już tylko w pogłębionych statystykach

W takich nastrojach przyjdzie Czarnym zmierzyć się z pierwszą przeszkodą w play off, którą będzie zespół Kinga Szczecin. Drużyna ta nieomal wśliznęła się do play off. Przegrała bowiem w ostatniej kolejce kluczowy mecz z GTK Gliwice, ale ich rywal w walce o najlepszą ósemkę, Enea Astoria Bydgoszcz, nie zdołała wygrać w Zielonej Górze, choć walczyła do samego końca.

Pierwsze dwa mecze serii z Kingiem rozegrane zostaną w Słupsku. Najpierw we wtorek, 19 kwietnia o godz. 17.30, a po dniu przerwy, we czwartek 21 kwietnia o godz. 20. Gra się do trzech wygranych spotkań.

Krzysztof Nałęcz

Pary w ćwierćfinale play off EBL:

Grupa Sierleccy Czarni Słupsk (1) – King Szczecin (8)
Anwil Włocławek (2) – Twarde Piernik Toruń (7)
Agred BM Stal Ostrów Wielk. (3) – Legia Warszawa (6)
Zastal Zielona Góra (4) – WKS Śląsk Wrocław (5)

 

Pozostałe miejsca w tabeli EBL zajęły drużyny:

9. Enea Astoria Bydgoszcz
10. Trefl Sopot
11. Spójnia Stargard
12. Polski Cukier Pszczółka Start Lublin
13. Asseco Arka Gdynia
14. MKS Dąbrowa Górnicza
15. GTK Gliwice
16. Hydrotruck Radom (prawdopodobnie spadek)

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj