Mały, prosty w obsłudze i tani w eksploatacji. Tuk Tuk, czyli alternatywa dla samochodu

(Fot. Radio Gdańsk/Wojtek Nowak)

Niebiesko-biały, kanciasty i wielkości połowy popularnego niegdyś w naszym kraju „malucha”. Taki pojazd od grudnia porusza się po  ulicach Słupska. Tuk Tuk, bo o nim mowa, jest własnością Pawła Kopyto, który zdradza, że przemieszczanie się nim po mieście kosztuje go  miesięcznie jedynie 50 zł. To absolutny rekord i doskonała alternatywa dla samochodów spalinowych.

– Jest to trójkołowy pojazd elektryczny, który w Chinach i Indiach stosowany jest najczęściej jako taksówka. Zakupiłem go w grudniu ubiegłego roku, następnie pozwoliłem sobie zamontować na jego dachu baterię słoneczną, która pozwala doładowywać akumulator, w który jest wyposażony – mówi Paweł Kopyto, właściciel pojazdu.

PO MIEŚCIE ZA 50 ZŁ? ŻADEN PROBLEM

Jak zdradza właściciel, ładując swój pojazd poprzez podłączenie go do gniazdka i mając do dyspozycji wspomniany solar, jazda Tuk Tukiem po ulicach Słupska kosztuje go… 50 złotych miesięcznie.

– Rachunek za prąd przychodzi co dwa miesiące, więc można powiedzieć, że takie właśnie są koszta jego eksploatacji. W ciągu miesiąca pokonuję około tysiąca kilometrów, co moim zdaniem jest bardzo dobrym wynikiem jeżeli mówimy o stosunku ilości kilometrów do kosztów ich pokonania – mówi Paweł Kopyto, który do tej pory przejechał swoim Tuk Tukiem około 6000 kilometrów i – jak dodaje – nie miał jeszcze żadnej awarii.

PROSTA KONSTRUKCJA, ŁATWA NAPRAWA

Konstrukcja pojazdu jest prosta, wręcz banalnie prosta. Do tego stopnia, że Tuk Tuka da się naprawić za pomocą dwóch, maksymalnie trzech kluczy, śrubokręta i kombinerek. Tuk tuk jest motoryzacyjnym kalejdoskopem: z jednej strony jego seryjny system nawiewów składa się z wiatraczków, które śmiało moglibyśmy postawić na biurku w upalny dzień. Z drugiej jednak wyposażony jest (również seryjnie!) w kamerę cofania – pojazd ważący około 350 kilogramów i będący niewiele większy od sklepowych wózków w marketach wyjeżdża z hali montażowej z kamerą cofania…

– Ten pojazd, jego jakość, jest taka, jaka jest, ale ma to swój urok. Jeżdżąc nim człowiekowi przypominają się podróże autami z lat 70-tych lub 80-tych – mówi Paweł Kopyto.

Więcej o Tuk Tuku jego właściciel opowiada w materiale Wojtka Nowaka:

Wojtek Nowak/raf

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj