Najprawdopodobniej to dzieci podpaliły sklep Biedronki w Słupsku. Odpowiedzą przed sądem rodzinnym

(Fot. Michał Tyszka)

To dzieci podpaliły sklep Biedronka w Słupsku – podejrzewa prokuratura, która wysłała do sądu rodzinnego wniosek w tej sprawie. Straty, które powstały w wyniku tego pożaru oszacowano na 12 milionów złotych. W razie potwierdzenia ustaleń, odpowiedzialność poniosą też rodzice.

W lipcu spłonął sklep przy ulicy Wolności w Słupsku. Prokuratora rejonowa w Słupsku poinformowała, że z opinii biegłego wynika, że najbardziej prawdopodobną przyczyną pożaru było podpalenie.

– Analiza zapisu monitoringu oraz przesłuchania świadków wskazują, że pożar mogli wywołać dwaj chłopcy w wieku 11 i 12 lat – wyjaśnia prokurator Magdalena Gadoś. – Mamy opinię biegłego, który stwierdził że wysoce prawdopodobne jest, że bezpośrednią przyczyną powstania pożaru było podpalenie przy użyciu zapałki lub zapalniczki izolacji termicznej ze styropianu po stronie lewej budynku sklepu. Do podpalenia izolacji mogły posłużyć materiały papiernicze, kartki papieru. Biegły nie wyklucza również zaprószenia ognia, ale na podstawie zgromadzonych materiałów, w tym przebiegu zdarzenia i oględzin miejsca, to przyczyna mało prawdopodobne.

RODZICE – ODPOWIEDZIALNOŚĆ CYWILNA

Z poczynionych ustaleń wynika, iż mogły tego dokonać osoby małoletnie: jedna w wieku 11 lat, a druga – 12 lat. Sprawa zostanie przekazana do sądu rodzinnego i nieletnich w Słupsku. Dzieci będą opowiadać z ustawy o postępowaniu w sprawie nieletnich za ewentualną demoralizację. Jako osoby w tym wieku nie podlegają odpowiedzialności za czyny karalne. Nastolatkowie najprawdopodobniej podpalili znajdujące się obok ściany sklepu kartony i zajęła się po prostu struktura budynku. Straty właściciel sklepu oszacował na 12 milionów, ale nie wykluczył, że będą wyższe. – Reszta postępowania dotycząca strat odbywać się może na gruncie prawa cywilnego – dodaje prokurator Magdalena Gadoś.

Podczas lipcowego pożaru sklep spłonął całkowicie, jest teraz odbudowywany. W akcji gaśniczej brało udział siedemnaście zastępów straży pożarnej.

Przemysław Woś / kan

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj