83. rocznica rozstrzelania obrońców Poczty Polskiej. W Gdańsku odbyły się uroczystości miejskie

(fot. Radio Gdańsk/Bartosz Stracewski)

W środę, w 83. rocznicę rozstrzelania obrońców Poczty Polskiej, władze Gdańska spotkały się o godz. 17:00 na oficjalnej uroczystości zorganizowanej na Cmentarzu Ofiar Hitleryzmu przy ul. Chrobrego na Zaspie, by upamiętnić bohaterów tamtych tragicznych wydarzeń.

– Był wczesny ranek, ledwie po szóstej, gdy 5 października na poligonie na Zaspie ciszę przerwały karabinowe salwy. Niemcy rozprawiali się z 38 obrońcami Poczty Polskiej w Gdańsku, tymi samymi, którzy 1 września 1939 roku przez 13 albo 14 godzin opierali się przeważającym siłom Niemców. Walczyli i czekali na pomoc polskiego wojska, lecz ta niestety nie nadeszła. Dowódcy i politycy zdecydowali, że obrona polskiej placówki będzie miała wyłącznie symboliczny charakter. Pocztowcy przechodzili do wieczności w samotności – mówił w trakcie uroczystości zastępca prezydenta Gdańska Piotr Borawski.

„EMOCJE, KTÓRYCH UPŁYW CZASU NIE JEST W STANIE UKOIĆ”

– 83 lata temu wielu z nas straciło najbliższych, członków rodzin, bezprawnie skazanych na śmierć za obronę placówki Poczty Polskiej. Tego skrawka Rzeczypospolitej w nazistowskim Gdańsku – dodawała poruszona Joanna Szymańska, przewodnicząca koła rodzin byłych pracowników Poczty Polskiej w Wolnym Mieście Gdańsku.

Przypominała, że przez ponad 50 lat rodziny nie znały miejsca pochówku swoich bliskich. Na masową mogiłę trafiono przypadkiem w 1991 roku, podczas prac budowlanych. Tajemnicę grobu udało się rozwiązać dzięki jego lokalizacji oraz znalezionym tam fragmentom pocztowych mundurów. Jeden z pracowników Poczty Polskiej w Wolnym Mieście Gdańsku, Stanisław Tysarczyk, stojąc nad odkrytym grobem, miał powiedzieć: „Witajcie, koledzy. Niewiele brakowało, a byłbym tutaj razem z wami”.

– Mówi się, że czas leczy rany. Jednak dziś, po 83 latach, nadal towarzyszy nam wzruszenie i poczucie straty, gdy patrzymy w stronę ich wspólnego grobu. Są takie emocje, których upływ czasu nie jest w stanie ukoić – dodała Szymańska.

Retorycznie pytała też: „wciąż zastanawiamy się, co by było, gdyby ta historia potoczyła się inaczej?”

Bartosz Stracewski/aKa

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj