ORP Iskra wrócił do Gdyni. Studenci Akademii Marynarki Wojennej szkolili się w trudnych warunkach

(fot. Radio Gdańsk/Bartosz Stracewski)

Do macierzystego portu w Gdyni wrócił okręt ORP Iskra – żaglowiec, na którym żeglarskie nauki pobierają podchorążowie Akademii Marynarki Wojennej po pierwszym roku nauki. Było tak, jak powinno być na morzu – mówi dowódca jednostki kmdr ppor. Michał Rębiś.

Cztery tygodnie spędziła na Bałtyku załoga ORP Iskra – szkolnego żaglowca, na którym wiedzę i umiejętności sprawdzają podchorążowie AMW. Nie był to ich pierwszy rejs, ale nigdy wcześniej nie pływali oni na klasycznym żaglowcu. Wyjście na Bałtyk to nie tylko sprawdzenie nabytej wiedzy i umiejętności, ale też marynarski test dla każdego ze studentów.

– To nie były wakacje pod żaglami – przyznaje mar. podchor. Patrycja Treder, która w środę rano zeszła na stały ląd z pokładu Iskry. – Praktyka marynarska polega na zaznajomieniu nas z życiem na morzu, pokazaniu, jak wyglądają codzienne obowiązki, zapoznaniu z olinowaniem, takielunkiem, ale przede wszystkim jest ona po to, żeby utwierdzić nas w wyborze marynarskiej drogi – dodaje.

(fot. Radio Gdańsk/Bartosz Stracewski)

WYZWANIA WZBURZONEGO MORZA

Pogoda nie oszczędzała żadnego z kadetów. Przez niemal cały rejs wiatr nie spadał poniżej 6 stopni w skali Beauforta, a krótka bałtycka fala dawała się we znaki tak samo na pokładzie, jak i na szczycie masztów. Walka z chorobą morską to jednak nie jest jedyne wyzwanie na wzburzonym morzu.

– Myślę, że najbardziej trzęsły się nogi podchorążych wchodzących na reje – przyznaje mar. podchor. Jędrzej Witek. – Najtrudniejsze było dla mnie jednak nocne wstawanie, czasami nagłe, na alarm. Po czterech godzinach wachty od północy do godziny czwartej człowiek kładł się spać, a już godzinę później trzeba było biec do żagli. Program naszego szkolenia był nieco skrócony, wysiłek był wzmożony względem normalnej praktyki, nie oszczędzano nas, było bardzo dużo pracy, ale wszystkim udało się zaliczyć ten egzamin – wyjaśnia.

(fot. Radio Gdańsk/Bartosz Stracewski)

„WARUNKI TYPOWO MORSKIE – CZYLI TAKIE, JAKIE BYĆ POWINNY”

Zadowolony z wyników rejsu jest też dowódca ORP Iskra, kmdr ppor. Michał Rębiś.

– Wszyscy nadają się do służby na morzu, a ci ludzie zostali sprawdzeni w naprawdę ciężkich warunkach morskich. Oszczędziłem im wejścia w sam niż „Zachariasz”, o którym słyszeliście państwo także na lądzie, natomiast warunki były typowo morskie – czyli takie, jak być powinny. Podchorążowie musieli pełnić wachty przy sterze, ucząc się sterować Iskrą, pełnili wachty obserwatorów no i oczywiście nie zabrakło ich na kuchni – mówi kmdr ppor. Michał Rębiś.

Jak dodaje „morze ma różne oblicza”, ale przyszli oficerowie „muszą przejść ciężką drogę na okręcie żaglowym, żeby potem chodzić na okrętach w każdych warunkach”.

(fot. Radio Gdańsk/Bartosz Stracewski)

NIECODZIENNA UROCZYSTOŚĆ

Tuż po przycumowaniu do nabrzeża Portu Wojennego w Gdyni na pokładzie Iskry odbyła się też niecodzienna uroczystość. W trakcie przywitania z rodzinami jeden ze stałych członków załogi żaglowca, w obecności kolegów i dowódcy, poprosił o rękę swoją wybrankę – która przyjęła oświadczyny.

Bartosz Stracewski/aKa

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj