Rosyjski statek „Khatanga”, po ośmiu latach, opuścił w czwartek port w Gdyni. 158-metrowy tankowiec od momentu zatrzymania przez polskie służby w 2017 roku nie wypłynął ani razu, bo w międzyczasie właściciel statku ogłosił upadłość.
Minister infrastruktury Dariusz Klimczak stwierdził, że statek zabierał miejsce, a port tracił na tym finansowo. – Traciliśmy także, jeżeli chodzi o możliwości operacyjne portu w Gdyni. Ten statek nie miał załogi, nie stwarzał żadnych warunków bezpieczeństwa i nadszedł najwyższy czas, żeby się go pozbyć. Spełnione zostały wszystkie procedury, otrzymaliśmy wszystkie zezwolenia. Ogromna ilość złomu wreszcie opuszcza port – mówił Klimczak
PODRÓŻ DO STOCZNI ROZBIÓRKOWEJ
– Podjęliśmy bardzo skuteczne i konkretne działania, które sprawiły, że rosyjski statek płynie do duńskiej stoczni rozbiórkowej w Esbjerg, gdzie zostanie pocięty na żyletki – dodał wiceminister infrastruktury Arkadiusz Marchewka.

(fot. Radio Gdańsk/Tymon Nieśmiałek)
Piotr Gorzeński, prezes Zarządu Morskiego Portu Gdynia. wyjaśnił, że decyzja o tym, że statek musi zostać zezłomowany w Danii, wynika z tego, że w Polsce nie ma miejsca, które posiada odpowiednie certyfikaty do złomowania tak dużych statków.
UTRACONE KORZYŚCI
Gorzeński wspomniał, że Katanga stała przy kei przez osiem lat, a to spowodowało potencjalnie utracone korzyści. – Zamiast „Khatangi” mógł tam stać inny statek, a potencjalnie utracone korzyści, które z tego wynikają, szacujemy na około 13-14 milionów złotych – przekazał.

(fot. Radio Gdańsk/Tymon Nieśmiałek)
Rosyjski zbiornikowiec został wyprowadzony z gdyńskiego portu przy pomocy trzech holowników. Dalsza podróż do Dani odbędzie się już tylko z jednym. Do stoczni rozbiórkowej w Esbjerg „Khatanga” dopłynąć za około 5 dni.
Tymon Nieśmiałek