Wojna na Ukrainie a zmiany na szlakach handlowych. „Nikt nie był na to przygotowany”

Wojna wymusiła zmianę na szlakach handlowych. Ukraina nie może korzystać z własnych portów, ponieważ są one okupowane przez Rosjan. Jak to na nas wpłynie i czy mamy się czego obawiać? Czy szlak ukraiński może się stać ważniejszy od dawnego szlaku jedwabnego? M. in. o tym w audycji „Ludzie i Pieniądze”. Program poprowadziła Iwona Wysocka, a jej gośćmi byli: Piotr Frankowski, redaktor naczelny portalu „Namiary na Morze i Handel” oraz Przemysław Myszka, dziennikarz „Baltic Transport Journal”.

– Temat jest bardzo aktualny i polskie porty liczą na ładunki z Ukrainy. Liczymy, że Gdańsk i Gdynia pomogą Ukrainie. Spotkałem się z teorią, że ukraińskiego zboża jest za dużo, by polskie terminale były w stanie się nimi zająć – stwierdził Piotr Frankowski.

– Mamy do czynienia z sytuacją kryzysową, na którą nikt nie był przygotowany. Trzeba przyznać, że branża transportowa i logistyczna robi wszystko, co jest w stanie, by pomóc Ukrainie. Warto pamiętać o połączeniu intermodalnym między krajami bałtyckimi a Ukrainą, czyli m.in. serwisie Wiking. Ponieważ tor przebiegał przez Białoruś. w przyszłości ponowne ruszenie tego serwisu stoi pod znakiem zapytania – dodał Przemysław Myszka.

K.K.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj