Zdolny i doceniany przez wszystkich szef kuchni w gdyńskiej Sztuczce idzie na swoje. Zrezygnował z etatu, aby przenieść się do Gdańska i założyć autorską restaurację. Współwłaściciel Fino, Jacek Koprowski, o początkach swojej przygody w kuchni i powodach, dla których porzucił ciepłą posadkę i wskoczył w wir obowiązków, związanych nie tylko z gotowaniem.
– Plany z podwórka były ogromne. Wymyśliłem sobie, że będę koszykarzem. To jeszcze w szkole podstawowej. Jak już poszedłem do liceum, to te plany były szybko zweryfikowane, bo będąc w podstawówce byłem najwyższą osobą w klasie, ale już jedną z niższych w klasie sportowej w liceum. Zdałem sobie maturę i stwierdziłem, że nie mam planu, pomysłu na siebie – mówił Jacek.
– Zacząłem robić jakieś dziwne szkoły, dla samego faktu robienia i z tego tytułu mama załatwiła mi praktyki w Haffnerze w Sopocie. Ja już ze szkoły zrezygnowałem, ale, żeby nie zawieść mamy, poszedłem na te praktyki. Kompletnie nie chciałem tam iść – opowiadał.
Fot. Radio Gdańsk/Martyna Kasprzycka
– Zobaczyłem tam inny świat, zobaczyłem chłopaków, którzy dobrze się bawią na kuchni, spędzają ze sobą dużo czasu. Zacząłem przychodzić na późniejsze godziny, bo nie chciałem być traktowany jak zwykli praktykanci, tylko poprosiłem, że skoro już tam jestem, to żeby mnie czegoś nauczyli i tamci kucharze poświęcili mi trochę czasu – przyznał gość Radia Gdańsk.
– Do czasu tych praktyk gotowałem tylko wodę na herbatę i jajecznicę w niedzielę, i naprawdę nie robiłem nic więcej, natomiast po tych praktykach stwierdziłem, że to jest fajne i sobie z tym poradzę – kontynuował…
A co było dalej? Posłuchaj koniecznie:
mk