„Żaden z zawodników Zagłębia nawet nie pomyśli, że to jest mecz zgodowy”. W Arce nerwowo, Lechia ma czas na sentymenty [PIŁKARSKI WTOREK]

– Nikt nam nie odpuści, ani nikt nie będzie nam nic ułatwiał. Czeka nas ciężki pojedynek w Lubinie, a co będzie, zweryfikuje boisko – mówił po meczu z Ruchem Chorzów Adrian Błąd, wypożyczony do Arki z zaprzyjaźnionego Zagłębia. Choć sam w piątkowym spotkaniu o wszystko nie zagra ze względu na kontuzję, wie, że kolegów z drużyny czeka ciężki bój.
Już za trzy dni okaże się, czy zwiastun Ekstraklasy 2017/18 ponownie rozpoczynał się będzie od herbu klubu z Gdyni. Dowiemy się też, czy lipcowy Superpuchar – jeśli do spotkania dojdzie – okaże się gratką dla Trójmiejskich kibiców i ponownie doprowadzi do lokalnych derbów. W Gdańsku, zanim piłkarze zagrają o mistrzostwo, z sentymentem pożegnali legendarnych zawodników.

Posłuchaj audycji:

POMOŻE, CZY NIE POMOŻE?

– Nie będzie żadnej ingerencji z mojej strony – mówi z uśmiechem Adrian Błąd, który doskonale zdaje sobie sprawę z tego, co może chodzić po głowie gdyńskim kibicom przed tak ważnym meczem. Zarówno on, jak i Damian Zbozień, obaj pozyskani przez Arkę ubiegłego lata właśnie z Zagłębia, reprezentują w tym sezonie żółto-niebieskie barwy. Próżno jednak szukać w tym fakcie pomocnej dłoni.

– Zagłębie nam tak łatwo nie odpuści, bo istotne są tutaj różne kwestie – takie jak na przykład pieniądze do podniesienia z boiska. Myślę, że żaden z zawodników Zagłębia nawet nie pomyśli, że to jest mecz zgodowy i normalnie będą grali na sto procent. Dlatego czeka nas w Lubinie ciężki pojedynek – stanowczo stwierdza Błąd.

WCZEŚNIEJSZE URLOPY W LUBINIE?

Teoretycznie rzecz biorąc, sezon w Lubinie dobiegł końca. Z 34 punktami na koncie, Zagłębie już w przedostatniej kolejce zapewniło sobie pierwsze miejsce w grupie spadkowej i nic nie może pójść już ani lepiej, ani gorzej. Trener Stokowiec, gdyby tylko chciał, mógłby już teraz wysłać połowę drużyny na letnie urlopy, bo okres przygotowawczy do kolejnego sezonu czai się tuż za rogiem. Czy to kolejna szansa dla Arki?

– W Lubinie czy gra pierwsza, czy druga jedenastka, myślę, że nie ma wielkiej różnicy – kontynuuje Błąd. – Ktokolwiek zagra, będzie to robił na sto procent. To jest mecz zgodowy jedynie dla kibiców, na boisku nikt nam nie odpuści. Wiadomo, jaka jest sytuacja i dlatego tym bardziej czeka nas aż tak ciężki mecz o utrzymanie – zauważa zawodnik.

INGEROWAŁ NIE BĘDZIE, ALE…

Nie tylko kibice żółto-niebieskich pamiętają, skąd sympatyczny piłkarz przybył do Gdyni. W Lubinie również piątkowy mecz wywołuje emocje – jedynie pozytywne. – Odbieram mnóstwo telefonów, koledzy śmieją się, że będzie to przyjacielski mecz, że będzie nam dzięki temu łatwiej. Ale to nie jest prawda. To jest sport, przede wszystkim – podsumował.

WISIENKA NA TORCIE WIŚNI

Piłkarze Lechii, choć elektryzowani na samą myśl o tym, że w niedzielę mogą wznieść puchar mistrza Polski, mają czas na sentymenty. Podczas meczu z Pogonią Szczecin, kończącego sezon w Gdańsku, klub i kibice pożegnali Piotra Wiśniewskiego i Mateusza Bąka.

– Płakać mi się chciało, łzy leciały, bo jestem trochę pesymistą – i chciałem po prostu wejść i dać niezłą zmianę, żeby ludzie mnie jakoś zapamiętali. Bałem się rozczarowania z mojej strony, że coś mi się nie uda. A lepszego wejścia i pożegnania z kibicami nie mogłem sobie wymarzyć – powiedział po meczu Piotr Wiśniewski, który swój ostatni występ w biało-zielonych barwach przypieczętował zdobytą bramką.

– Najważniejszy był wynik, zwycięstwo i utrzymanie szans na zdobycie mistrzostwa Polski do ostatniego spotkania. Fajnie, że Piotrek strzelił bramkę, wszystko ułożyło się dobrze i dla zespołu i dla nas – kontynuował drugi z sentymentalnych bohaterów niedzielnego spotkania, Mateusz Bąk. – Miałem jedną interwencję, gdzie musiałem się odbić, więc była też mała „wisienka” na torcie – dodał z uśmiechem.

Mecze ostatniej kolejki Ekstraklasy:

Zagłębie Lubin – Arka Gdynia, piątek godz. 20:30
Legia Warszawa – Lechia Gdańsk, niedziela godz. 18:00

Na „Piłkarski wtorek” w Radiu Gdańsk zapraszamy co tydzień o godz. 14:05.

Anita Kobylińska

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj