Element zakoczenia, świetna postawa każdego z zawodników i przysłowiowy fart dały Arce Superpuchar Polski

Zaskakująca taktyka, świetna postawa nowych nabytków i przysłowiowy farty, który towarzyszy piłkarzom Arki Gdynia przy okazji wyjazdów do stolicy. Żółto-niebiescy stali się sprawcą kolejnej sensacji, a Leszek Ojrzyński specjalistą od ważnych meczów.

Leszek Ojrzyński do tej pory miał opinię trenera, który maksymalnie upraszcza grę. Prowadzone przez niego zespoły nie słynęły z futbolowej finezji i kreowania koronkowych akcji. Szkoleniowiec stawiał na pragmatyzm. Żelazna defensywa, w którą zaangażowani są wszyscy zawodnicy, włącznie z tymi najbardziej ofensywnymi, to była wizytówka drużyn Ojrzyńskiego. Wydawało się, że w meczu o Superpuchar Polski Arka schowa się w okopach nastawiona na szturm Legionistów, a wycieczki w okolice pola karnego warszawskiej ekipy będą tylko sporadyczne.

ŚWIETNE DEBIUTY

Okazało się, że Leszek Ojrzyński zaskoczył już przy ustalaniu wyjściowego składu. Może nie tyle same nazwiska, które znalazły się w „jedenastce” wywołały zdziwienie, co ustawienie niektórych piłkarzy na boisku, a zwłaszcza ich odważna postawa. Szkoleniowiec nie bał się zaufać kompletnemu debiutantowi Patrykowi Kunowi, który niedawno biegał po boiskach pierwszoligowych w barwach Stomilu Olsztyn. Okazało się, że stadion przy Łazienkowskiej nie zrobił większego wrażenia na młodym skrzydłowym, a nawet jeśli, to kompletnie nie było widać, aby nowy zawodnik Arki miał jakieś kompleksy względem mistrzów Polski. 

PIESIO NA ŚRODKU I NA SKRZYDLE

Podobnie było z bardziej doświadczonym, ale absolutnie nie weteranem na poziomie ekstraklasy Grzegorzem Pieso. To po brawurowej akcji skrzydłowego padła bramka dająca prowadzenie Arce. Obrona Legii kilka razy miała spore problemy z zatrzymaniem byłego zawodnika Górnika Łęczna, który do Gdyni przychodził myśląc, że będzie grał na skrzydle, a przy Łazienkowskiej wystąpił na środku pomocy, chociaż akcję bramkową przeprowadził lewą flanką.

Marcusa Da Silvę do tej pory znaliśmy głównie jako skrzydłowego, tymczasem w Warszawie często był obecny w środkowej strefie boiska jakby trener Ojrzyński przysposabiał Brazylijczyka do gry w roli playmakera.

HISZPAN TEŻ DAŁ RADĘ

Dobrą zmianę dał Ruben Jurado. Hiszpański napastnik w debiucie dostał 23 minuty, ale kilka razy pokazał dobrą technikę, zmysł w rozegraniu i siłę fizyczną. Umiejętnie zastawiał się nie dopuszczając do piłki obrońców. Zademonstrował podania po, których koledzy z drużyny mieli możliwość oddania strzału.

OJRZYŃSKI PSYCHOLOG

Nieocenione są umiejętności przywódcze Leszka Ojrzyńskiego, który potrafi motywować swój zespół. Było widać, że szkoleniowiec dotarł do głów swoich piłkarzy wbijając im, że są zdolni po raz kolejny sprawić sensację. Od pierwszych minut Arkowcy emanowali spokojem i pewnością siebie. Nawet w najtrudniejszych sytuacjach nie panikowali, jakby wiedzieli, że szczęście i tak będzie przy nich. W konkursie rzutów karnych potwierdzili, że siła mentalna była ich wielkim atutem.

 

Mariusz Hawryszczuk/mmt

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj