Pragmatyzm i wyrachowanie wystarczyły na płocczan. Lechia wygrywa pierwszy mecz w sezonie

Lechia Gdańsk z pierwszym zwycięstwem sezonie. Podopieczni Piotra Stokowca wygrali na wyjeździe z Wisłą Płock 2:1. Bramki dla gdańszczan strzelili Artur Sobiech i Rafał Wolski. Honorowe trafienie dla gospodarzy zdobył Dominik Furman.

Pierwszym pytaniem przed spotkaniem 3. kolejki PKO Ekstraklasy było jak Lechia zareaguje na odpadnięcie z eliminacji do Ligi Europy. Piotr Stokowiec po meczu z Broendby nie zrobił już tylu zmian, co przed tygodniem, w spotkaniu z Wisłą Kraków. Na boisko wrócił m.in. Jarosław Kubicki, którego zabrakło w Danii z powodów zdrowotnych. Kolejne szanse dostali też Maciej Gajos, Artur Sobiech i Sławomir Peszko, który dał bardzo dobrą zmianę w meczu przeciwko drużynie Kamila Wilczka. 

RODEM Z KLASYKA

Pierwsze minuty spotkania to idealne odwzorowanie obrazu gry, który przedstawił kiedyś w jednym z wywiadów Piotr Ćwielong. Podobnie było w Płocku: „Niedziela, godzina 15:00, pogoda też nie dopisuje”. Tempo meczu zdecydowanie przypominało wyścig żółwi, a nie zażartą walkę o pierwsze zwycięstwo w nowym sezonie PKO Ekstraklasy. Obie drużyny grały wolno i na słynny „chaos” Piotra Świerczewskiego.

WYRACHOWANIE DAŁO GOLA

Taka gra gospodarzy wyraźnie pasowała biało-zielonym. Lechia nie zamierzała głupio rzucać się na płocczan, ale spokojnie przejmowała inicjatywę, grając wyrachowaną i pragmatyczną piłkę. Dało to efekt w 12. minucie, kiedy po dośrodkowaniu Filipa Mladenovicia wynik spotkania otworzył Artur Sobiech i tym samym stał się pierwszym strzelcem bramki dla gdańszczan w nowym sezonie PKO Ekstraklasy. Stracony gol troszkę ożywił gospodarzy, którzy dwukrotnie starali się odgryźć Lechii. Najpierw po „centrostrzale” Merebashviliego piłka minimalnie minęła słupek bramki strzeżonej przez Dusana Kuciaka, a później czujność golkipera gdańszczan sprawdził strzałem głową Oskar Zawada. Jednak Słowak po raz kolejny udowodnił, że zna się na swoim fachu, jak mało kto.

DALI SIĘ ZEPCHNĄĆ DO OBRONY

Biało-zieloni nic sobie nie robili z ostrzeżeń gospodarzy i dali się zepchnąć niemal pod własne pole karne. Płocczanie wyraźnie poczuli krew i atakowali Lechię coraz śmielej. Strzałów z dystansu próbowali Furman i Merebashvili, ale na posterunku wciąż pozostawał Kuciak. Bramka dla Nafciarzy wisiała w powietrzu, jednak to piłkarze gości obudzili się tuż przed przerwą i mogli strzelić bramkę do szatni. Po raz kolejny błysnął Haraslin, który najpierw dobrze dorzucał piłkę w pole karne, jednak Sławek Peszko uderzył piłkę tuż nad poprzeczką, a wydawało się, że mógł ją też zostawić lepiej ustawionemu Gajosowi. Chwilę później słowacki skrzydłowy w swoim stylu minął kilku rywali i oddał strzał z okolic 16 metra, ale minimalnie się pomylił. Niedługo potem sędzia zakończył pierwszą połowę i to gdańszczanie schodzili na przerwę w lepszych humorach.

WISŁA PRÓBOWAŁA DALEJ 

Z większym impetem w drugą część spotkania ponownie weszli piłkarze Wisły Płock. Gospodarze, podobnie jak w pierwszej połowie, próbowali przejąć inicjatywę i zepchnąć Lechię pod ich pole karne, jednak niewiele z tego wynikało. Lechia dobrze się ustawiała, mądrze broniła i cierpliwie czekała na wyprowadzenie drugiego ciosu. Jedną z takich okazji była wrzutka Haraslina w pole karne, po której piłka rykoszetem odbiła się od świeżo wprowadzonego na boisko Angela Garcii i prawie zaskoczyła Thomasa Dahne, ale bramkarz gospodarzy się nie dał. Ogólnie im bliżej końca spotkania, tym tempo coraz bardziej siadało, a emocji było tyle, co „na grzybobraniu”.

 

 

 

 

OBUDZILI SIĘ NA KOŃCÓWKĘ 

I kiedy wydawało się, że do ostatniego gwizdka sędziego kibicom przyjdzie jedynie ziewać, kolejny cios wyprowadzili lechiści. Bardzo dobrą piłkę od Jarosława Kubickiego na wolne pole dostał Rafał Wolski. Pomocnik gdańszczan najpierw w pojedynku jeden na jeden „wsadził na karuzelę” Damiana Rasaka, następnie wyszedł sam na sam z bramkarzem i technicznym strzałem pewnie podwyższył prowadzenie Lechii. Jednak chwilę potem bramkę kontaktową zdobyli gospodarze. Z rzutu wolnego bezpośrednio w kierunku bramki uderzył Dominik Furman, piłkę jeszcze delikatnie musnął Michał Nalepa, a ta wpadła do siatki zdezorientowanego Dusana Kuciaka. Płoczczanie po raz kolejny złapali wiatr w żagle i rzucili się do zdobycia bramki na wagę remisu. Jednak do końca spotkania wynik nie uległ już zmianie i to gdańszczanie mogli cieszyć się z pierwszego zwycięstwa w sezonie.

NIETYPOWA REAKCJA PESZKI

Tak jak na boisku nie działo się wiele, tak poza nim atmosfera została podgrzana tuż przed zdobyciem bramki kontaktowej przez gospodarzy. Rzut wolny, po którym Dominik Furman strzelił bramkę na 2:1, wywołał spore oburzenie wśród piłkarzy Lechii. Swoje niezadowolenie pokazywał w szczególności Flavio Paixao, który, mimo przebywania na ławce rezerwowych, otrzymał od sędziego dwie żółte kartki i musiał udać się do szatni. Na czerwoną kartkę kolegi dość nietypowo zareagował Sławomir Peszko, który w formie manifestacji zakleił sobie usta taśmą. 

 

 

MINIMALIZM MA SENS?

Może Lechia po raz kolejny zagrała minimalistycznie. Może znowu pokazała pragmatyczny, wyrachowany i nudny futbol. Może po raz kolejny dopisało jej szczęście, ale koniec końców wystarczyło to do wygranej, nawet mimo nerwowej końcówki. Lechia, choć wciąż „czuła w nogach” 120 minut z Broendby, odnotowała pierwsze zwycięstwo w sezonie. Podopieczni Stokowca po raz kolejny pokazali, że potrafią „cierpieć” nawet wtedy, gdy do końca nie idzie, a przy tym być do bólu skuteczni. W końcu nie za wrażenia artystyczne przyznaje się punkty w polskiej lidze. 
 

Wisła Płock – Lechia Gdańsk 1:2 (0:1)

Bramki: Dominik Furman 84′, A. Sobiech 12′, R. Wolski 74′ 

Wisła: T. Dahne – M. Marcjanik, A. Uryga, D. Michalski (59′ O. Nowak) – C. Stefańczyk, D. Rasak, D. Furman, M. Szwoch (76′ G. Kuświk), G. Merebashvili (59′ A. Garcia) – Ricardinho, O. Zawada

Lechia: D. Kuciak – K. Fila, M. Nalepa, B. Augustyn, F. Mladenović – T. Makowski, J. Kubicki – L. Haraslin (80′ D. Łukasik), M. Gajos (87′ A. Chrzanowski), S. Peszko (63′ R. Wolski) – A. Sobiech

 Michał Kułakowski
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj