To była ta piekielnie groźna Francja? Polacy miażdżą kolejnych rywali i są o krok od Igrzysk Olimpijskich

Niewiarygodni są polscy siatkarze. Można obawiać się, że są w słabszej formie, można martwić się zwycięstwem Francuzów nad Słowenią, można zastanawiać się, czy Wilfriedo Leon dobrze zgra się z drużyną. A potem biało-czerwoni wychodzą na parkiet, miażdżą rywali 3:0 i są o krok od awansu na Igrzyska Olimpijskie.
Obawialiśmy się tego meczu, wydawało się, że Francuzi – którzy ze Słowenią poradzili sobie znakomicie – będą mocni. Skład mają znakomity i choć Polacy na papierze wcale nie wyglądają gorzej, to na parkiecie nie byli aż tak przekonujący. Wszyscy jednak powtarzali, że jeżeli „zagrają na swoim poziomie, to wszystko będzie dobrze”. No i zagrali.

PROWADZENIE OD POCZĄTKU DO KOŃCA

Pierwszy set od początku do końca przebiegał pod dyktando Polaków. Francuzi ani razu nie wyszli na prowadzenie, a biało-czerwoni, choć nie budowali przewagi w powalającym tempie, to jednak pewnie radzili sobie z rywalami. Ważnym momentem był ten, w którym Michał Kubiak wszedł w pole zagrywki i – podobnie jak z Tunezją – mocno rozbijał przyjęcie Francuzów. W szczytowym momencie podopieczni Vitala Heynena prowadzili sześcioma punktami, a skończyło się bezpiecznym 25:21.

DOMINACJA

Niepokojąco wyglądał początek drugiego seta, bo to goście mieli delikatną przewagę, a Polacy na pierwsze prowadzenie wyszli dopiero przy stanie 9:8. Od tego momentu zdobyli jednak trzynaście punktów, a oddali rywalom tylko cztery i było oszałamiające 22:13. Z Francuzami! Szkoda, że później zabrakło nieco koncentracji i rywale zmniejszyli straty, bo ten set mógł być wygrany z naprawdę imponującą przewagą, ale i tak 25:19 jest znakomite.

DOPEŁNIĆ FORMALNOŚCI

No i rozpędzili się biało-czerwoni na tyle, że tylko początek trzeciej partii był w miarę wyrównany. Drugi dzień z rzędu trwała zabawa na trybunach i zabawa na parkiecie. Zupełnie bezradni byli Francuzi, a Polacy z każdą akcją zbliżali się do zwycięstwa. Zapytany przez nas przed turniejem Dawid Konarski o to, czy wyobraża sobie trzy zwycięstwa po 3:0, zaśmiał się i odpowiedział, że fajnie by było, ale weźmie też trzykrotnie 3:2. No cóż, dużo bliżej jest teraz pierwszego scenariusza. Polacy trzeciego seta wygrali 25:20, a cały mecz 3:0. Formalności muszą dopełnić jutro. O 15:00 podejmą Słowenię. Z taką grą znów powinny wystarczyć trzy sety.

Tymoteusz Kobiela
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj