Na ratowanie stoczniowych dźwigów w Gdańsku wpłynęło ….10 zł

adamowicz miniatura

Władze Gdańska apelują o wpłacanie pieniędzy na ratowanie stoczniowych dźwigów. Od połowy października na konto utworzone w tym celu wpłynęło… 10 zł. Działacze społeczni zarzucają miastu, że prowadzona zbiórka jest słabo nagłośniona. – Akcja ma sens, sam się w nią włączę, jeśli tylko miasto dokładnie określi jej cele – zapowiada w Gazecie Wyborczej Trójmiasto Michał Szlaga, gdański fotograf. Niedawno prezydent Gdańska zawiesił decyzje o wyburzeniu stoczniowych obiektów i zaapelował do wojewódzkiego konserwatora o wpisanie ich do rejestru zabytków. W październiku 2013 roku miasto kupiło od spółki Synergia 99 dźwig M15, który miał trafić na złom.

Prezydent zapowiedział wtedy zorganizowanie akcji, w ramach której pieniądze na wykup kolejnych żurawi mieliby wpłacać mieszkańcy. Potrzeby są duże – miasto wytypowało 17 dźwigów, które są istotne dla zachowania krajobrazu stoczniowego.

Gazeta Wyborcza Trójmiasto informuje, że Fundacja Gdańska w imieniu władz miasta już od grudnia 2013 roku starała się uzyskać zgodę od Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji na prowadzenie zbiórki publicznej, ale wniosek dwukrotnie odrzucono. W lipcu ubiegłego roku zmieniły się przepisy – ministerstwo zniosło obowiązek występowania o zgodę na zbiórkę publiczną. Od połowy października na konto uruchomione przez Fundację Gdańską można wpłacać „darowiznę na ratowanie dźwigów stoczniowych dla zachowania krajobrazu kulturowego Gdańska”.

Pieniądze w całości będą przeznaczone na współfinansowanie kosztów: wykupu lub konserwacji dźwigów, utrzymania, ubezpieczenia. Koszty ratowania dźwigów to nie tylko zakup samych żurawi, ale m.in. zakup torów poddźwigowych i dzierżawa terenu, na którym stoi obiekt.

Na specjalne konto fundacji wpłynęła… tylko jedna darowizna w wysokości 10 zł. W rezultacie, przelew zrobił też Paweł Adamowicz, który wpłacił na konto zbiórki tysiąc złotych, jak sam podkreśla – z prywatnych pieniędzy. Teraz prezydent apeluje na swoim blogu do mieszkańców o wpłaty. 

„Mówimy „nie” dla likwidacji postoczniowych dźwigów w Gdańsku. Ale tylko mówimy. Wykrzykujemy swój bunt i z uspokojonym sumieniem idziemy do domu. Za słowem nie stoi nic. A może spróbujmy czegoś więcej niż banalne wykrzyczenie swojego niezadowolenia? A może wspólnie spróbujemy zrobić coś konkretnego dla uratowania dźwigów?[…] Proponuję więc wszystkim, którym naprawdę zależy na zachowaniu w krajobrazie naszego miasta charakterystycznych sylwetek dźwigów by naprawdę pomogli je ocalić”, pisze na blogu Prezydent Gdańska.

Przyczyną małego zainteresowania darowiznami może być niewystarczająca kampania informacyjna. Ale także to, że miasto nie zwróciło się o pomoc do działaczy społecznych, którzy propagują ochronę dziedzictwa stoczniowego. Miasto odpiera zarzuty. – Nie określamy z góry kwoty, jaka jest potrzebna, bo trudno przewidzieć, czy uzbieramy na pół dźwigu, na trzy czy na siedemnaście, mówi w Gazecie Wyborczej Trójmiasto Antoni Pawlak, rzecznik prezydenta. Aktualnie żaden z właścicieli terenów stoczniowych nie deklaruje chęci sprzedaży żurawi.
Pieniądze można wpłacać na konta:
Fundacja Gdańska BZ WBK 28 1090 1098 0000 0001 1950 5302
SWIFT / BIC: WBKPPLPP IBAN: PL28 1090 1098 0000 0001 1950 5302
Tytuł wpłaty: darowizna celowa na ratowanie dźwigów stoczniowych dla zachowania krajobrazu kulturowego Gdańska

Gazeta Wyborcza Trójmiasto/mat

0000 prasowkabanner

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj