Proboszcz pozwolił wyciąć kasztanowce, wśród mieszkańców zawrzało: „To kawał historii”

Wśród mieszkańców Brzeźna zawrzało. Jak pisze gdansk.pl, część z nich jest oburzona wycinką czterech ponad 90-letnich kasztanowców, rosnących na terenie parafii Św. Antoniego Padewskiego przy ul. Dworskiej.

Proboszcz parafii i urzędnicy miejscy tłumaczą, że drzewa trzeba było usunąć, ponieważ zagrażały bezpieczeństwu pieszych.

GORĄCE DYSKUSJE

Na facebookowym profilu brzeźnieńskiej Straży Obywatelskiej od kilku dni trwają gorące dyskusje. Mieszkańcy, w tym parafianie ze Św. Antoniego, gorąco spierają się na temat wycięcia kasztanowców, które rosły przy świątyni od 1924 roku. Wielu z nich jest przekonana o tym, że drzewa były zdrowe, a w działaniu proboszcza doszukują się złych zamiarów. Pojawiają się też, choć rzadziej, głosy broniące duchownego.

Ks. Jan Świstowicz objął probostwo w Brzeźnie w 2015 r., dlatego niektórzy wytykają mu nieznajomość spraw i rzeczy ważnych dla lokalnej społeczności a takimi były, ich zdaniem, wspomniane drzewa.

ZA I PRZECIW

– Nie rozumiem, czym kierował się proboszcz, który pojawił się z zewnątrz w naszej parafii i zaczął wprowadzać tak diametralne zmiany. Wycinając kasztany, wyciął kawał historii, którą pamięta każdy mieszkaniec Brzeźna – napisała jedna z internautek.

– Dobra, a jak podczas wichury drzewo spadłoby na kościół, co równałoby się z dużymi kosztami, to pytalibyście, kto dopuścił do tego, że te drzewa rosły w tym miejscu. Może proboszcz uratował budynek kościoła – z kolei jeden z komentatorów broni duchownego.

 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj