Pierwszy był Jaskuła, drugi chce być Czarciński. Kaliszanin wypłynie z Gdańska w samotny rejs dookoła świata

Budował łódź 6 lat. Za kilka dni wypłynie w rejs dookoła świata. Bartłomiej Czarciński, 29-latek z Kalisza wzoruje się na wyczynie Henryka Jaskuły, który jako pierwszy Polak opłynął świat solo pod wiatr.

Jacht kapitana Jaskuły „Dar Przemyśla” był prawie dwukrotnie większy od jachtu Bartka.

JACHT WŁASNEJ PRODUKCJI

Jego „Perła” ma 8 metrów, waży 3 tony, ma 20 metrów kwadratowych żagli. Jacht jest własnej konstrukcji. Na nim Bartek chce zrealizować swoje marzenie i największe jak dotąd życiowe wyzwanie wzorowane na rejsie „Daru Przemyśla”.

Łódka Bartka w 85 procentach została zbudowana ze środków własnych młodego żeglarza. Składa się z laminatów poliestrowo-szklanych, pokład jest drewniany i laminowany epoksydową żywicą.

– Musi wytrzymać ponad rok. Już ją przetestowałem. Mam różne okucia, różne tkaniny na żagle. W sumie mam 14 żagli. Są klasycznie uszyte, więc gdyby było trzeba, poradzę sobie z ich naprawą – mówi Bartek.

Pływał „Perłą” już prawie 6 miesięcy, między innymi w regatach dookoła Gotlandii. Łódka brała udział w trzech regatach, nawet przypadkowo zdobyła wicemistrzostwo Polski w długodystansowych morskich regatach.

– Łódka pokazała, że nawet podczas wrześniowych sztormów na Bałtyku daje sobie radę, więc postanowiłem, że przygotuję ją na wyprawę dookoła świata – mówi Bartek Czarciński.

WODA I ŻYWNOŚĆ NA 350 DNI

Bartek zabiera 420 litrów wody, prawie 400 kg jedzenia. – Przez cały tydzień gotowaliśmy to jedzenie – to normalne obiady, które zostały zliofilizowane. Są tam tradycyjne zrazy, kotlety schabowe, a nawet desery i suszone owoce – opowiada.

Teraz liofilizowana żywność waży po odciągnięciu z niej wody jedyne 60 kg. – Na pierwsze 2 lub 3 miesiące zabieram jak największą ilość normalnego jedzenia. Cały czas jest ze mną żona Ania i półtoraroczna córka Krystyna – dodaje Barek.

Żona Ania przekonuje, że wierzy w Bartka, ale nie do końca jest spokojna. – Bartek poradzi sobie na morzu, ale i tak się martwię. To są i dobre myśli i złe. Obawy i niepokoje, strach, a czasem nawet wkurzenie. Ale razem musimy przez to wszystko przejść – mówi.

SAMOTNY, ALE NIE SAM

29-latek pociesza się, że nie będzie sam. Płyną z nim 453 osoby w ramach projektu „Polacy dookoła świata”. W zamian za 50 złotych wszyscy chętni mogli umieścić na burcie swoje zdjęcie.

Na pokładzie będzie dron. Bartek ma nadzieję, że może uda się w czasie spokojniejszej pogody porobić zdjęcia osobom w miejscu, gdzie akurat będzie. – Mam nadzieję, że uda się przesłać takie zdjęcie i relację. Portem macierzystym łódki jest Gdynia. Ale wypływam z Gdańska z Górek Zachodnich. Tu jest mi bliżej i wygodniej – wyjaśnia.

LEGENDARNY KAPITAN KIBICUJE BARTKOWI

Cały czas przygotowania mężczyzny obserwuje kapitan Henryk Jaskuła. Mają stały kontakt. – On nie wierzy, że będę mógł mu wysyłać smsy codziennie rano. Opowiadał mi, co działo się podczas jego rejsu. Dał mi dużo rad i rozwiązań. Odwiedziłem go parę razy. Długo rozmawialiśmy. To były bardzo cenne rady – mówi kaliszanin.

Wyprawa Bartłomieja Czarcińskiego to prawie 30 tys. mil morskich. Kapitan Jaskuła też przepłynął tą drogę i wie, że to nie zabawa. Ale wierzy w Bartka. Będzie to najdłuższy rejs bez zawijania do portów i pomocy z zewnątrz. Na łodzi będą dwa telefony satelitarne oraz dwa urządzenia, które będą wysyłały pozycję łodzi na bieżąco, w czasie rzeczywistym, co godzinę lub dwie.

Oprócz tego Bartek ma możliwość wysyłania nielimitowanej liczby wiadomości sms. Aktualną pozycję oraz relacje sms każdy będzie mógł śledzić w kaliskim ratuszu na specjalnie przygotowanym monitorze.

– Podczas wyprawy muszę być samowystarczalny. Mam mały warsztat z tyłu z imadłem, częściami zapasowymi oraz narzędziami. Starałem się zabezpieczyć przed ewentualnymi niespodziankami. Mam przygotowany maszt awaryjny, oraz żagle na mniejszy maszt. Mogą się pojawić dziury w dnie, może się też urwać ster, ale na takie sytuacje jestem przygotowany. Wiadomo, że wypływając w taki rejs może zdarzyć się coś, czego nie jestem w stanie przewidzieć – dodaje Czarciński.

KTÓRĘDY?

Bartłomiej Czarciński wypłynie z Gdańska i po opłynięciu świata trasą trzech przylądków, czyli po przepłynięciu całego Atlantyku, mijając lewą burtą Przylądek Dobrej Nadziei, Australię i Nową Zelandię dołem i Przylądek Horn, wróci z powrotem Atlantykiem bez zawijania po drodze do żadnego portu, na Morze Północne. Potem powróci przez Cieśniny Duńskie na Bałtyk.

Bartek może liczyć na duże wsparcie ze strony miasta, jak również kolegów z Harcerskiego Klubu Żeglarskiego. Dla miasta jest to duże wyróżnienie. – Wspieramy Bartka finansowo, na żaglu widoczny będzie herb Kalisza. W ratuszu zamieszczony zostanie monitor, który umożliwi obserwacje wyprawy Bartka na bieżąco – mówią władze miasta.

Bartek od kilku lat obiecuje, że wypłynie w czerwcu. Wszystko wskazuje na to, że będzie to 4 czerwca 2016 roku, godz. 16.00.

POMYSŁ MA JUŻ OSIEM LAT

– Od 8 lat ten pomysł siedzi mi w głowie. Rejs dookoła świata non stop z Gdańska do Gdańska. Takich wypraw dookoła globu było wiele, ale nie znalazłem jeszcze żadnej historii, w której jeden człowiek opłynął świat bez zawijania do portów na samodzielnie zbudowanej przez niego łódce. Daleki jestem od bicia rekordów, mam po prostu marzenie sprawdzić, czy na niewiele ponad 8 metrach pokładu, który sam zbudowałem, można opłynąć świat. Przez ponad 30 lat nikt nie wystartował w taki rejs z polskiego portu – mówi Bartłomiej.

Anna Rębas/mar

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj