Manifestacja przeciwko płatnym parkingom. „Miasto nie szanuje głosu mieszkańców”

Nie mają gdzie zostawić samochodu i nie chcą płatnego parkingu w Brzeźnie. Mieszkańcy ulicy Hallera zorganizowali w sobotę manifestację. Chcą wymusić na władzach Gdańska, by wypowiedziała umowę prywatnej firmie, która wydzierżawiła teren na parking. Ich zdaniem – bezprawnie.
– Przyjeżdżamy po pracy i nie mamy gdzie zostawić samochodów. Przecież nie zaparkujemy w zatoczce przy Hallera, bo tam musielibyśmy zapłacić. Teraz na podwórku sąsiedzi walczą ze sobą o miejsce. Do tego rozjeżdżane są chodniki i place zabaw. Firma Wiparking za przyzwoleniem miasta pobiera nielegalnie opłaty. Pomimo naszych próśb miasto się z tego nie wycofało. Nie podoba nam się też, że miasto nie szanuje głosu mieszkańców – mówi radny dzielnicy Brzeźno Mateusz Błażewicz.

„DOSZŁO DO ZŁAMANIA KILKA REGUŁ INTERPELACYJNYCH”

– Doszło do złamania kilku reguł interpelacyjnych ustawy o drogach publicznych oraz zasad funkcjonowania w obrocie cywilnoprawnym umów, a więc miasto nie może przekazać więcej uprawnień niż samo posiada na innego przedsiębiorcę, z którym zawarło umowę dzierżawy. A po drugie, zgodnie z ustawą o drogach publicznych, jedynie miasto może ustanowić strefy płatnego parkowania lub na podstawie ustawy o partnerstwie publiczno-prywatnym, ale z tym nie mamy tu do czynienia. Opłaty są pobierane na podstawie dokumentu, który nie ma mocy wiążącej. Miasto utrzymuje, że miało prawo wydzierżawić teren prywatnej firmie w ramach ustawy o drogach publicznych, powołując się na artykuł 22. A w tej ustawie jest konkretny rozdział, który reguluje powstawanie stref płatnego parkowania i nakłada pewne konkretne obowiązki, na przykład że opłaty można pobierać od poniedziałku do piątku lub że za brak opłaty kara wynosi maksymalnie 50 złotych. Artykuł 22 znajduje się w zupełnie innej części tego aktu prawnego i jest bardzo szeroki. Nie rozumiem dlaczego miasto wyciąga jakąś inną część dokumentu, jakąś ogólną regułę, skoro są dokładne przepisy, które te kwestie regulują. To jest błąd interpretacyjny – mówi prawnik Kacper Płażyński, który przygotował opinię prawną.

MIESZKAŃCY GROŻĄ ZAOSTRZENIEM DZIAŁAŃ

Parking od 1 lipca był całodobowy, ale Zarząd Dróg i Zieleni po protestach mieszkańców i rozmowach z dzierżawcą ustalił, że opłaty będą obowiązywały 7 dni w tygodniu, od 9 do 18. Kara za brak opłaty wynosi 180 złotych lub 90 złotych, jeśli opłaci się w ciągu czterech dni.

– Miasto na początku utrzymywało, że nie ma szans na zmiany. Teraz się okazało, że zmieniono narrację. ZDiZ nie rozumie, że to naruszenie prawa. Jeśli miasto nie wycofa się z tej umowy z prywatną firmą, to zaostrzymy nasze działania. Zgodnie z prawem grupki po 14 osób będą przechodziły przez przejście dla pieszych na Hallera. Nie wykluczamy też skierowania do prokuratury zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez ZDiZ i firmę Wiparking. Nie zgodzimy się na bezprawie – mówi mieszkaniec dzielnicy Andrzej Skiba.

Joanna Stankiewicz/puch

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj